Bezpośrednim środkiem perswazji jest natomiast katana. Przy jej pomocy bohaterka sieka pobliskich oponentów, otwiera drzwi i demoluje otoczenie. Szkoda jednak, że nie posiadamy praktycznie żadnych kombosów. Lista ciosów jest bardzo ograniczona, a przez to użyteczność katany również. Szczególnie, że konfrontacja oko w oko najczęściej wiąże się z utratą sił witalnych. Adwersarze nie grają fair, wobec czego kul dookoła zatrzęsienie.
Wszystkie rodzaje broni, a także kaskaderskie popisy Rubi można pomiędzy misjami upgradować. Wchodzimy wówczas do specjalnego menu, w którym zużywamy zdobyte podczas zabijania punkty. Ich ilość nie jest jednak zależna od ilości zlikwidowanych bandziorów, lecz od sposobu w jaki się z nimi uporaliśmy. Lepiej zatem skakać jak koza, odbijać się od wszystkich ścian i jeździć po stołach, bowiem im bardziej, mówiąc kolokwialnie, zajebisty sposób mordu, tym większa nagroda.
Wizualnie WET nie jest niczym nadzwyczajnym. Na ekranie cały czas widzimy dziwny filtr, nadający obrazowi wygląd retro. Dzięki niemu prezencja tytułu jest bez wątpienia unikatowa i trzeba przyznać, że do pewnego stopnia wygląda to atrakcyjnie. Niestety nawet bajerancki filtr nie jest w stanie ukryć kanciastych modeli postaci, niskiej jakości tekstur oraz przeciętnych animacji, z wyłączeniem Rubi, która porusza się całkiem milutko. Z jednej strony jest kobietą, ma więc coś z gracji, z drugiej strony – mordercą, zatem jej zachowanie odzwierciedla również i tę cechę charakteru. Podczas jednego z dzienników dewelopera, Eliza Dushku podkładająca głos pod Rubi bardzo dobrze nazwała jej ruchy tańcem śmierci. W rzeczy samej, etykieta pasuje jak ulał.
Dźwiękowa strona projektu jest mieszanką elementów bardzo dobrych i przeciętnych. Efekty specjalne są średniej jakości, dialogi również nie zawsze oddają klimat przedstawianych scen. Muzyka jest natomiast świetna! Ścieżka dźwiękowa została perfekcyjnie dopasowana do charakteru zabawy. Utwory to mieszanka rocka, grunge’u, punka i nowoczesnych beatów. Jeśli miałbym określić jakieś podobieństwo, do głowy przychodzi mi Kill Bill. Ekipa odpowiedzialna za muzę sprawiła się na medal!
WET ma coś unikatowego, coś, co pomimo wielu niedoróbek projektu przyciąga gracza do ekranu telewizora. Nie jest to co prawda miłość od pierwszego wejrzenia, czy też jakieś długotrwające uczucie. Bardziej bym powiedział, że to romans. Dreszcz emocji, nerwy, niepewność, a później zapomnienie. Jeśli o to Wam chodzi, to WET czeka z otwartymi rękami!
Dobra |
Grafika: Wspaniałości pokroju Crysisa nie uświadczycie, prezencja retro jednak przyciąga. |
Świetny |
Dźwięk: Efekty i dialogi są średniej jakości, muzyka to natomiast majstersztyk. |
Dobra |
Grywalność: Przy krótkich sesjach jest OK. Dłuższa zabawa potrafi jednak przynudzić. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Klimat filmów Quentina Tarantino sprawdził się idealnie. Jakby reszta elementów była równie dobra, przygody Rubi na dłużej pozostały by w pamięci graczy. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Strzelać można do wszystkiego. Część elementów ładnie wybucha, aczkolwiek fizyka postrzelonych oponentów pozostawia sporo do życzenia. |
Słowo na koniec: Mogło być lepiej, ale z drugiej strony mogło być też gorzej! |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler