Przedpremierowe zachwalanie dewelopera uwzględniało nie tylko nowy silnik, ale i liczbę zawodników, oscylującą wokół 150 zróżnicowanych postaci. Nie liczyłem wszystkich napotkanych po drodze oponentów, ale jestem skłonny uwierzyć w zapewnienia panów od marketingu. Fighterów jest całe mnóstwo. Podzielono ich na odpowiednie kategorie wagowe, co samo w sobie robi ogromne wrażenie. Inna sprawa, że połowa z nich to niewiele mówiące nazwiska, które zauważymy, gdy łaskawie zostaną wrzucone do ringu i i zmuszone do walki z naszym podopiecznym. Pokuszono się również o wprowadzenie nieistniejącej już organizacji PRIDE, wraz z kilkoma jej przedstawicielami i czterokątnym ringiem. Niestety, persony znane z występów w Japonii nie odgrywają zbyt dużej roli w produkcji, będąc wręcz zbędnym balastem, w żadnym wypadku nie zwiększającym wrażeń, jakie płyną z rozgrywki.
Jeżeli wciąż Wam mało, to możecie stworzyć własnego bohatera światowych ringów, którego wykreujecie przy pomocy odpowiedniego narzędzia. Kreator tworzenia postaci jest niezwykle rozbudowany i z pewnością przypadnie do gustu wszystkim domorosłym chirurgom plastycznym, co do milimetra uwzględniającym rozstaw dziurek w nosie. Spędziłem w nim kilkadziesiąt dość interesujących minut i zaręczam, że przy odrobinie samozaparcia stworzycie podobiznę każdego – od wspomnianego na wstępie Pudziana, przez złote dziecko ringu Najmana, na własnej twarzy i ciele kończąc.
Z perspektywy przeciętnego gracza (i nie mówię tu o fanach UFC, którzy z pewnością recenzowaną grę mają już na swej półeczce) najważniejszą kwestią jest, czy polecam zakup owej części. Nie udzielę Wam jednoznacznej odpowiedzi, gdyż w Undisputed 3 elementy kapitalne przeplatają się ze średnimi, w efekcie dając zadowalający, ale jakże daleki od EA Sports MMA efekt. Jeżeli macie w domu jedną z nowszych gier opartych o symulację mieszanych sztuk walki i nie zależy Wam na jak najaktualniejszym składzie, to lepiej sobie darujcie. A nawet jeśli takowej nie macie, to przemyślcie, czy najnowsze UFC jest na tyle dobrą produkcją, by warto było zainwestować w nią niemałe pieniądze. Na dłuższą metę, tytuł okazuje się być dość wciągającym, ale i niezwykle frustrującym kawałkiem kodu, który nudzi po tygodniu-dwóch. Sam tryb sieciowy nie ma aż tak wielkiego potencjału, by wciągać na dłużej, a kariera jest stosunkowo krótka i jednorazowa – grając raz, widziałeś już wszystko. Yuke’s Media Creations stworzyło solidny projekt, co nie oznacza, że jest to twór w pełni udany.
Dobra |
Grafika: Kapitalne odwzorowanie zawodników idzie w parze z bardzo ładnymi animacjami i niezbyt pięknym otoczeniem. |
Genialny |
Dźwięk: Solidny soundtrack i absolutnie bezbłędny komentarz to wzór dla każdej gry sportowej. |
Dobra |
Grywalność: Pojedynki dają multum frajdy, którą niszczy niezwykle długi czas wczytywania się poziomów i początkowo dość wysoki poziom trudności. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Brak innowacyjnych rozwiązań i elementów oraz nowych trybów rozgrywki. Ograniczenie rewolucji i pójście na łatwiznę - drogą ewolucji. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Gra ma zadatki na to, by wciągać na dziesiątki godzin, co z tego jednak, skoro pod wieloma względami jest niedopracowana? |
Słowo na koniec: Ewolucja nie jest złym zjawiskiem, szkoda jednak, że z przedpremierowych zachwalań ostało się tak niewiele elementów godnych uwagi. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler