Enslaved: Odyssey to the West (PS3)

ObserwujMam (15)Gram (3)Ukończone (10)Kupię (5)

Enslaved: Odyssey to the West (PS3) - recenzja gry


@ 13.10.2010, 22:40
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!



Enslaved z pozoru wydaje się być zwykłym slasherem. Wystarczy kilka walk aby przekonać się, że zwykłe tłuczenie w przyciski pada na nic się nie zda. Przeciwników trzeba potrafić podejść, konieczne jest umiejętne walczenie i wykorzystywanie wszelkich słabości jakie uda nam się znaleźć. Taktyka na zbity pysk szybko zostanie zweryfikowana przez oddział mechów szturmujący jednocześnie nasze linie. Z oddali, dodatkowo, pruł będzie do nas jakiś byczek z karabinem, a jakby tego było mało, trafiamy też na maszyny posiadające pole siłowe. Aby skopać takiej puszcze metalowe dupsko trzeba najpierw wyłączyć ową barierę, a dopiero później przejść do ofensywy właściwej. Często ogromnym problemem okazuje się być zbliżenie do oponentów. Rozstawieni po całej planszy strzelcy reagują błyskawicznie na naszą obecność, otwierając ogień bez ostrzeżenia. W takich podbramkowych sytuacjach z pomocą przychodzi Trip i jej umiejętności specjalne. Dziewczyna potrafi między innymi przywołać specjalny wabik. Jest to hologram, którego projekcja sprawia, iż wszystkie okoliczne roboty właśnie na nim skupiają ogień. My w tym czasie możemy w miarę swobodnie zmierzać w stronę celu. Podobną funkcję pełni okrzyk Małpy, który przyciąga wzrok robotów do niego, pozwalając Trip na zmianę okupowanego miejsca. Nasi bohaterowie bardzo często się wspierają i do wielu miejsc nie byliby w stanie dotrzeć w pojedynkę. Niestety gra nie oferuje żadnego trybu współpracy, choć wręcz prosi się o takowy. Miło byłoby się podzielić rolami i wraz z jakimś kumplem lub kumpelą przemierzać piękny, acz niebezpieczny, post-apokaliptyczny świat.

Na tym braki i niedociągnięcia się nie kończą. Enslaved: Odyssey to the West oferuje bowiem dość skromny system walki, o czym zresztą wspominałem wcześniej, jak również dziwne, wymagające przyzwyczajenia się sterowanie. Małpa biega w nietypowy sposób. Wygląda to tak, jakby każdy jego ruch potrzebował swego rodzaju rozpędu. Przez to nie czujemy jakie są jego możliwości. Raz nie jest w stanie przeskoczyć metrowej wyrwy w ziemi, by kawałek dalej szybować kilka metrów do przodu ponad przepaścią. Dobrze, że można się przyzwyczaić i po pewnym czasie jest w porządku. Drobne zastrzeżenia mam też do oprawy wizualnej, która choć imponująca, momentami jest mało przejrzysta. Tekstury zbytnio się ze sobą zlewają, brakuje kontrastów i większego zróżnicowania wystroju. Co jakiś czas pojawiają się też artefakty oraz widać jak silnik graficzny dogrywa poszczególne elementy otoczenia. Oczywistym jest, iż są to jedynie drobnostki, niemniej jednak wolałbym aby ich nie było.

Enslaved: Odyssey to the West (PS3)

Pozostałe elementy gry są wykonane na wysokim poziomie. Projekty leveli są wystarczająco zróżnicowane i przez te kilkanaście godzin rozrywki zapewniają odpowiednio wciągającą zabawę.. Nie brakuje też przeciwników do zatłuczenia, a każda grupa stanowi coraz większe wyzwanie. Szczególnie gdy zdecydujecie się podkręcić poziom trudności na Hard. Na normalnym jest po prostu zbyt łatwo. Scenki przerywnikowe wykonano profesjonalnie, aktorzy z (Andym Serkisem na czele) idealnie wczuwają się w swoje role, dzięki czemu postaci, które odgrywają zdają się ożywać na ekranie. Z nieskrywaną przyjemnością oglądałem kolejne fragmenty opowieści serwowane przez producenta. Przygoda naszego nietypowego duetu jest wyśmienicie zaprezentowana. Od jej początku, aż po napisy końcowe.

Podsumowując, Enslaved to jedna z najlepszych gier akcji tego roku i jednocześnie duża niespodzianka. Studio Ninja Theory pokazało, że nie zawsze trzeba podążać drogą znanych marek, a warto czasem wymyśleć coś unikatowego i nietypowego. Jeśli jeszcze nie zatopiliście się w świecie Trip i Małpy, to najwyższa pora to uczynić. Jestem przekonany, że obaj bohaterowie pochłoną Was bez reszty, a ich perypetie będziecie pamiętać długo po odejściu od konsoli. Producent świetnie przedstawił naszych herosów. Nie są tylko wirtualne kukiełki, ale wiarygodne, rzekłbym nawet żywe istoty, z którymi łatwo zbudować więź.


Długość gry wg redakcji:
13h
Długość gry wg czytelników:
10h 26min

oceny graczy
Świetna Grafika:
Unreal Engine 3.0 sprawuje się bardzo dobrze. Projekty poziomów, modele mechów oraz główni bohaterowie trzymają poziom. Całokształt psują trochę artefakty, efekt popup oraz dziwna animacja Małpy.
Świetny Dźwięk:
Efekty specjalne są bardzo dobre. Dialogi nagrano profesjonalnie. W tle cały czas pogrywa przyjemna, dopasowana do akcji muzyka.
Świetna Grywalność:
Połączenie trzech różnych typów gier sprawdza się bardzo dobrze. Walka stanowi wyzwanie, skakanie ponad ziemią zapewnia zróżnicowanie, a cwani przeciwnicy wymagają myślenia.
Świetne Pomysł i założenia:
Miło wiedzieć, że choć niektórzy deweloperzy stawiają na innowacyjność i nowe marki. Ileż przecież można grać w Guitar Hero?
Dobra Interakcja i fizyka:
Dzięki dobrze poprowadzonym bohaterom, po prostu nie można się oderwać. Jeśli chodzi o stricte fizykę, to niestety jest ona ograniczona do minimum. Brak trybu współpracy.
Słowo na koniec:
Enslaved: Odyssey to the West mnie po prostu oczarował. Takich gier chcę więcej.
Werdykt - Świetna gra!
Screeny z Enslaved: Odyssey to the West (PS3)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosixau2   @   13:07, 14.10.2010
Właśnie takiej gry szukałem.
0 kudoszegier   @   21:54, 14.10.2010
Trochę słaba gra, ale możę w przyszłości jak nie będe miał w co grać to ją kupię. Ale zastrzegam "może"
0 kudosBystrzaQ   @   22:14, 15.10.2010
Na pewno wiele osób wiązało pewne nadzieję z produkcją Ninja Theory, ale uważam, że większa cześć z nich nie spodziewała się tak świetnej produkcji. Niestety nie jest to gra idealna (czy takowa kiedykolwiek powstała?), bo pewne niedociągnięcia potrafią irytować. Jeśli miałbym obstawiać, jaka gra zostanie czarnym koniem 2010 roku, to na pewno zastanawiałbym się nad Enslaved, ale raczej stawiałbym na niepozorną Castlevanie o podtytule Lords of Shadow.
0 kudosbat2008kam   @   22:20, 15.10.2010
Dużo dobrego mówi się o obu wymienionych przez ciebie grach. Gdybym miał wybierać, póki co wybrałbym Enslaved, głównie ze względu na jego oryginalność. Castlevania, mimo że świetna, sporo zrzyna od God of War.

A Enslaved to taki miks wszystkiego po trochu, jednak najbardziej podobno przypomina Prince of Persia. Trochę dziwne jest tam uniwersum - wszędzie bujna zieleń i walka z robotami Uśmiech (niby jest to wyjaśnione fabularnie). Nie pasuje to do siebie.
Ogólnie wiem też, że sporo ludzi narzeka na tylko jedną broń, mały asortyment ruchów i względnie małą liczbę rodzajów przeciwników... Ale to w końcu gra od twórców Heavenly Sword, w to trzeba zagrać Uśmiech .

A moim czarnym koniem 2010 zostanie...

Metal Gear Solid: Peace Walker Uśmiech . Przyszedł, popatrzył, znokautował...

0 kudosBystrzaQ   @   22:58, 15.10.2010
Polecam pograć w demka obu produkcji (Enslaved i Castlevanii), wtedy mniej więcej można sobie porównać obie te produkcje. Jeśli chodzi o najnowszą Castlevanie, to naśladowanie jest przecież najwyższą formą pochlebstwa Puszcza oko Czuć tu inspiracje - poza God of War'em - również takimi grami jak Prince of Persia czy Shadow of the Colossus.

Powiem krótko - gra wciągnęła mnie tak samo mocno jak trzecia cześć przygód Kratosa, a lepszej rekomendacji dla slashera chyba nie potrzeba Szczęśliwy
0 kudosszymczak10   @   22:20, 26.10.2010
To jest Super.Prawie Jak Uncharted 2 ;p
Dodaj Odpowiedź