Snajper: Sztuka zwyciężania (PC)

ObserwujMam (58)Gram (19)Ukończone (9)Kupię (11)

Snajper: Sztuka zwyciężania (PC) - recenzja gry


@ 19.03.2008, 00:00

Dawno, dawno temu, podczas II Wojny Światowej, Rosyjscy żołnierze szkolili Snajperów. Rzecz jasna każdy kraj szkolił snajperów, ale Ci Rosyjscy byli nadzwyczaj udani.

Dawno, dawno temu, podczas II Wojny Światowej, Rosyjscy żołnierze szkolili Snajperów. Rzecz jasna każdy kraj szkolił snajperów, ale Ci Rosyjscy byli nadzwyczaj udani. Strzelali tak okropnie dobrze, że byli w stanie ustrzelić psią pchłę z jego tyła z odległości 80 jardów uwzględniając przy tym podwójny rykoszet, siłę wiatru (słonecznego też) i oddziaływanie grawitacji Księżyca na Ziemię w danej porze dnia. Nic więc dziwnego, że twórcy gier komputerowych postanowili zwrócić uwagę chociaż na jednego z tych wybitnych żołnierzy i pokazać światu, jak to oni byli ważni dla przebiegu wojny… (dla formalności – wszystko to zironizowanie mądrości płynącej z opisywanej tu gry :)).

Snajper: Sztuka Zwyciężania, bo taki właśnie tytuł otrzymał opisywany przeze mnie produkt, jest grą FPS osadzoną w realiach II Wojny Światowej. Przyjdzie nam się tu wcielić w Rosyjskiego strzelca, który stawi czoła Niemcom w różnych misjach. Sposób prowadzenia rozgrywki zasadniczo niczym nie różni się od innych gier tego typu: patrząc z oczu naszego bohatera, przemy w zasadzie „przed siebie”, eliminujemy napotkanych wrogów i przy okazji wykonujemy polecone nam zadania. W tym celu wykorzystamy garść danych nam zdolności. Bardzo standardowo – strzelamy, biegamy, kucamy, czołgamy się itp. Zaznaczę już na początku, że Sztuka Zwyciężania jednak nie wciąga i jest grą kiepską. Ciężko rzecz jasna uzasadnić dlaczego tak jest, ale produkcja ta została stworzona bardzo na siłę i bez jakiegokolwiek rozmachu. Eliminowanie wrogów nie przysparza niemal w ogóle frajdy, jak i zresztą inne czynniki w grze. Poniżej znajdziecie ich jeszcze trochę więcej.

Przebieg wojny „odmienimy” w ośmiu misjach. Tak, właśnie w ośmiu, krótkich, prostych, mało skomplikowanych i nudnych misjach, których przejście zajmie nam jakieś dwie, może trzy godziny (ale to już tylko wtedy, jeżeli podczas grania pijemy herbatę, jemy obiad i rozmawiamy na GG!). A co nasz super-strzelec ma zrobić? Nic nadzwyczajnego – to zniszczyć jakieś działa przeciwlotnicze, walczyć z wrogimi snajperami w ruinach miasta, osłaniać walczących przed Niemcami, zabić jakiegoś generała… W sumie nic szczególnego, ale mniejsza o to. Rzecz jasna nie sądźcie przypadkiem, że operacje w których weźmiemy udział mają jakieś odzwierciedlenie w historii! Co to, to nie – broń Boże! Nie dość, że są wymyślone (co jest jeszcze pół-biedą), to pozbawione są zgodności z faktami historycznymi.

Snajper: Sztuka zwyciężania (PC)

Broni zbyt wiele się nie naliczyłem. Wiadomo, że mamy naszą snajperkę. W zasadzie to ona stanowić będzie narzędzie, z którego ustrzelimy znaczną większość Niemców. Ale po kolei – oprócz tej giwery, mamy jeszcze pistolet, karabin maszynowy (ten znajdujemy przy zabitych), oraz nóż. Te trzy wymienione bronie są jednak dla nas praktycznie bezużyteczne. Jeśli chodzi o owy przedmiot ostry, to po prostu nie ma opcji żeby do kogoś się zakraść i go zadźgać – słuch mają wrogowie dobry i od razu wpakują nam parę kulek jeśli doń się zbliżymy. Z pistoletu też marny użytek, bo choć wygląda ładnie, to z jego precyzyjnością jest mizernie. Możemy bowiem podejść stosunkowo blisko do ofiary, strzelać, strzelać, próbować, a i tak za żadne skarby świata go nie trafimy… Straszny ból. Karabin maszynowy, to już trochę inna bajka. Jego od początku nie mamy – zbieramy go przy zwłokach. I w zasadzie musimy to robić non stop, jeśli chcemy go używać. Czemu? Bo nikt nie wpadł na to, żeby amunicja mogła być uzupełniana. Mamy maksymalnie 12 pocisków w magazynku i jeśli się ich pozbędziemy, to zmuszeni jesteśmy do wymiany naszego MP40 na nowy model. Beznadzieja. Nie ma w sumie także co marzyć, o możliwości oddania celnych strzałów – oj nie moi drodzy, trafić z tego czegoś to istny cud! W prawdzie mamy jeszcze granaty, ale te także na dłuższą metę są bezużyteczne.

Koszenie ze snajperki jest za to nieco bardziej urozmaicone. Kiedy przejdziemy w tryb celowania (tj. patrzenia w lunetę), mamy przede wszystkim pokazaną siłę i kierunek wiatru, co winniśmy uwzględnić przy oddawaniu strzału. Możemy także na chwilę wstrzymać oddech, by nasza ręka tak nie drżała. Daje to dodatkowo efekt zwolnionego tempa, w związku z czym łatwiej trafić nawet biegnącego przeciwnika. Ale nie bójcie się, tutaj oczywiście też pojawia się już wcześniej wymieniony problem z celowaniem, bo nawet przy zerowym wietrze, waląc prosto w serce, kula poleci „o gdzieś tam”, nie wiadomo gdzie. Grr…


Screeny z Snajper: Sztuka zwyciężania (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?