Mimo że przede wszystkim wychwalam, wypada też wspomnieć o problemach Technomancera. Mniej więcej do połowy produkcji bawiłem się naprawdę dobrze. Odkrywałem stopniowo coraz więcej lokacji, zbierałem nowy sprzęt, rozwiązywałem niezłe misje, przeżyłem kilka zaskoczeń fabularnych... Generalnie, choć nie znalazłem niczego, co wybijałoby Technomancera na wyżyny gamingu, bawiłem się naprawdę przyzwoicie i na nic większego nie byłem w stanie narzekać. W pewnym momencie produkcja straciła jednak impet. Jednym z największych grzechów jest sztuczne wydłużanie rozgrywki niepotrzebnymi misjami pobocznymi, które choć mają przyzwoitą otoczkę fabularną, ostatecznie polegają na bezustannym krążeniu między tymi samymi lokacjami. Ile razy pod rząd można zaliczyć schemat: przyjąć misję, pojechać w to samo miejsce, pokonać tych samych wrogów, przejść znowu w to samo miejsce, przy okazji odczekać loadingi, by w końcu wrócić do swojej bazy wypadowej i w identyczny sposób ukończyć kilka kolejnych zadań? Na dłuższą metę robi się to wkurzające, a niestety projektanci skorzystali z tego pomysłu zbyt wiele razy. Okazuje się, że zaprojektowali relatywnie niewielką ilość lokacji i do granic możliwości próbowali wycisnąć siódme poty z tych już przygotowanych. Wiadomo, że można skupić się na wątku głównym i olać misje drugoplanowe, ale mimo wszystko na ogół będziemy chcieli je wykonać – w końcu pieniądze (i doświadczenie) nie śmierdzą. Nie da się ukryć, że taki stan rzeczy znacząco wpływa na finalny odbiór gry. Wdaje się w nią niepotrzebna rutyna i nuda. Myślę, że można było odpuścić implementację tylu zadań. Rozgrywka byłaby krótsza, ale dynamiczniejsza i mniej powtarzalna, a ten cały backtracking mniej dokuczliwy. Widać jak na dłoni, że w pewnym momencie twórcom zaczął się kończyć budżet, nie było czasu na przygotowanie większej ilości poziomów, a wszystko starano się upchać do jednego worka. Szkoda, bo faktycznie rzutuje to na odbiorze całokształtu i pozostawia pewien niesmak. Oczywiście nie psuje to w jakiś drastyczny sposób przyjemności płynącej z Technomancera, ale jednak negatywnie odbija się na całokształcie.
Widać jeszcze kilka innych wad Technomancera, choć te nie są już aż tak upierdliwie i frustrujące. Trochę np. przeszkadzało mi AI towarzyszy. Członkowie naszej drużyny nie są szczególnie wybitnymi kompanami, a skuteczność ich wsparcia bywa – powiedzmy – dyskusyjna. Poza tym z lekka zabrakło mi wyposażenia wspomagającego. Owszem możemy doładować życie, koncentrację, a nawet zastawiać pułapki wybuchające, ale zabrakło jakichś granatów czy wabików.
Z innej beczki, gra wprawdzie przewiduje system sympatii różnych frakcji do naszej osoby, ale prawdę mówiąc raczej nie zauważyłem, żeby w jakiś szczególny sposób wpływało to na przebieg gry. Tego typu drobiazgi nie są jednak dotkliwe. Widać, że Technomancer dawał pole do większego popisu, ale nawet te niedopracowane elementy nie wpływają jakoś zauważalnie na poziom zabawy. I całe szczęście.
Nie mam większych zastrzeżeń do oprawy graficznej. Spiders poczyniło tu duże postępy względem chociażby Bound by Flame i Technomancer faktycznie wygląda jak gra nowej generacji. Może i nie jest to wciąż oprawa najwyższych lotów, ale większość tekstur trzyma poziom, da się zauważyć funkcjonowanie fajnych efektów, w pełni przyzwoicie pracują też cienie oraz światła. Z lekka tylko drażniła mnie mimika postaci, a w zasadzie jej brak. Ciężko wyczuć jakieś emocje na twarzach bohaterów, przez co prowadzone przez nich dialogi wydają się niekiedy dość sztampowe. Natomiast pozytywnie zaskoczyła mnie animacja. Wszelkie ruchy, szczególnie w trakcie walk, zostały bardzo ładnie nagrane i gwarantują ładne widowisko na ekranie (szczególnie kiedy bohater robi akcje akrobatyczne podczas bitki). Nie jest to żadna rewolucja, ale w pełni przyzwoity poziom. Nie mam też zastrzeżeń do oprawy audio: muzyka jest specyficzna, ale klimatyczna. Nieźle nagrano też dubbing. W tej materii wszystko „zagrało”.
Reasumując, mimo pewnych zgrzytów The Technomancer to bez wątpienia najlepsza gra ze stajni Spiders, choć twórcy wciąż muszą szlifować formę. Największym problemem aplikacji jest jej sztuczne wydłużenie. Od pewnego momentu w zasadzie ciągle biegamy pomiędzy kilkoma tymi samymi lokacjami, co wprowadza bezsensowne dłużyzny i nudę. Szkoda, że nie utrzymano tempa z pierwszych etapów produkcji. Początkowe kilkanaście godzin to naprawdę świetna zabawa, potem jednak dynamizm maleje. Martwi mnie też troszkę zbyt wygórowana cena: w Polsce tytuł można nabyć za ok. 150-160 zł w wersji cyfrowej, w pudełku dobił do (!) 199 pln, z kolei cena wyjściowa na Steam to prawie 45 euro. Dużo! Tym bardziej, że przecież nie jest to gra wysokobudżetowa. Mam wrażenie, że dość szybko sklepy i dystrybutor dokona w tym zakresie stosownych korekt. Tak czy owak, produkcja sama w sobie nie jest zła. Nie ma tu elementów wybitnych, ale połączenie bardzo przystępnej mechaniki, z ciekawym uniwersum i wciągającą historią dało jak najbardziej pozytywny efekt. Mimo wad, jestem „na tak”, choć za nieco niższą cenę.
Dobra |
Grafika: Bardzo przyzwoita i na całkiem wysokim poziomie, choć nie jest technologia na miarę Wiedźmina 3. |
Dobry |
Dźwięk: Ciekawie brzmiąca muzyka i niezły dubbing. I tu nic nie szokuje jakością, ale oprawa dźwiękowa dobrze współtworzy klimat gry. |
Dobra |
Grywalność: Nota za ten element byłaby wyższa, gdyby nie kilka drobnych potknięć i wkurzający backtracking. W połowie gry myślałem, żeby śmiało dać notę "świetne", ale zmieniłem zdanie, gdy konieczność ciągłego biegania po tych samych planszach za bardzo zaczęła mnie irytować. Niemniej nadal bawiłem się bardzo przyzwoicie. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Ciekawy pomysł zarówno na prostą, ale dość bogatą mechanikę, jak i samą konstrukcję tutejszego uniwersum i scenariusza. Technomancer pod wieloma względami jest nowatorski i z pewnością bardzo oryginalny. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Przyzwoita, choć niezbyt szałowa. Pootwieramy trochę skrzyń, pogadamy z garstką ludzi oraz z towarzyszami... Przyzwoity standard. |
Słowo na koniec: Technomancer to dobra gra, może nawet troszkę lepiej niż dobra, ale żaden z jej elementów nie wybija się na wyżyny jakości. Widać też, że mimo wszystko jest to dzieło niemające na zapleczu wysokiego budżetu, co chociażby odbiło się w niewielkiej liczbie lokacji. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler