Tom Clancy's The Division (PC)

ObserwujMam (44)Gram (14)Ukończone (10)Kupię (19)

Tom Clancy's The Division (PC) - recenzja gry


@ 23.03.2016, 14:04
Kacper "Itchytude" Kutelski
I AM ERROR.

Gorąco wyczekiwane The Division już od pierwszych zapowiedzi sprzed paru lat jawiło się jako interesujące połączenie RPG-a i cover shootera. Zobaczmy więc, czy finalnie Ubisoft podołał oczekiwaniom graczy wyczekujących "strzelanki nowej generacji".

Według sprawdzonych, internetowych źródeł (oraz Wikipedii), Manhattan to najmniejsza, a przy tym najgęściej zaludniona dzielnica Nowego Jorku, położona na wyspie o tej samej nazwie. W stworzonej na potrzeby najnowszej gry Ubisoftu wizji świata należałoby jednak solidnie zmodyfikować ostatnią część powyższego zdania. Populacja Manhattanu zauważalnie bowiem zmalała, a tętniące życiem miasto załamało się pod ciężarem kryzysu. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest wybuch epidemii tzw. Zielonej Trucizny - choroby przypominającej czarną ospę, której symptomami są gorączka, wysypka oraz istna plaga gangów na ulicach Manhattanu. Nie znamy się wprawdzie na medycznej stronie zagadnienia, ale, idąc za sugestią specjalistów z Ubisoft Massive, sprawdzimy czy najlepszym lekarstwem na złagodzenie ostatniego z objawów jest spora dawka ołowiu, serwowana w formie cover shootera z elementami RPG.

Zanim będzie nam dane zwiedzić trawiony przez zarazę Manhattan, początkowe stadium gry spędzimy w oddalonym od głównego ogniska choroby Brooklynie. To wygodne zrządzenie losu pozwala nam zapoznać się z podstawami rozgrywki oraz stworzyć członka tytułowego The Division - specjalnej rządowej komórki, zrzeszającej agentów, mających za zadanie przywrócić porządek w kryzysowych sytuacjach. Szybko okazuje się, że wcielenie w życie Dyrektywy 51 (a w efekcie aktywacja uzbrojonych po zęby specjalistów) jest w pełni uzasadnione. W stylu charakterystycznym dla politycznej fikcji, sygnowanej nazwiskiem nieżyjącego już Toma Clancy’ego, przedstawiona w grze historia jest zakorzeniona w otaczającej nas rzeczywistości. Podobnie, jak w wypadku rzeczywistej Operacji Dark Winter (stanowiącej jeden z głównych punktów odniesienia dla deweloperów), skutki ataku bioterrorystycznego szybko okazują się całkiem poważne.

Po szaleńczych zawirowaniach, których detali nie zdradzę, w trosce o osoby pragnące uniknąć spojlerów, lądujemy w Camp Hudson, będącym dla nas bramą do objętego kwarantanną wycinku Manhattanu. Przyświecającym nam zadaniem będzie udzielenie wsparcia agencji JTF (Joint Task Force), odpowiedzialnej za opanowanie coraz bardziej zaognionej sytuacji. Przywrócenie dobrodziejstw cywilizacji, stęsknionym za dostępem do internetu i publicznego transportu mieszkańcom wyspy, nie będzie jednak prostym zadaniem. Główny wątek fabularny skupia się na zdobywaniu informacji o wydarzeniach, które doprowadziły do wybuchu epidemii, zabezpieczaniu elementów infrastruktury, ratowaniu niewinnych i pomocnych NPC-ów oraz - wreszcie - szukaniu możliwego wyjścia z kryzysowej sytuacji. Na naszej drodze stanie jednak kilka problemów, pomijając oczywiście kwestię znalezienia sposobu zaradzenia wyniszczającej wszystko, bliżej niezidentyfikowanej zarazie.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, głównym narzędziem do rozwiązywania problemów będzie wielkie wiadro ołowiu, którym prujemy do wrogów, korzystając z całkiem rozbudowanego systemu osłon. Przejdę od razu do konkretów i uspokoję sceptyków - gunplay w The Division wypada całkiem nieźle. Gra dobrze interpretuje kontekst działań gracza, pozwalając na intuicyjne wykorzystanie oręża i otoczenia, uwzględniając przy tym wiele typowo RPG-owych elementów (nakładanie efektów na wrogów, aktywne i pasywne umiejętności, wartości atrybutów etc.).

Należy zaznaczyć przy okazji, że przy tworzeniu świata The Division, mimo jego nowoczesnej, shooterowej konwencji, deweloperzy czerpali inspirację z wielu innych tytułów, inkorporując do swojego przedsięwzięcia naleciałości z sieciowych gier MMO, a nawet staroszkolnych hack and slashy. W efekcie najnowsza produkcja Ubisoftu jest wyposażona w sporą ilość systemów, których próżno szukać w archetypowych strzelaninach TPP, co znacząco wpływa na charakter rozgrywki. Wbrew temu, co sugerować mogą chociażby realistycznie wyglądające widokówki ze skąpanego w chaosie miasta (które zresztą zasłużyły na osobny artykuł), rozgrywka w The Division nie ma tak realistycznych zapędów, jak w przypadku przedstawicieli gatunku TPS pokroju Ghost Recon: Future Soldier.


Screeny z Tom Clancy's The Division (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosDamian098K   @   19:32, 26.03.2016
Gra bardzo fajna lecz tryb jednoosobowy jest do niej bez sensu bo na multi nawet z randomami bardzo dobrze można się bawić.