Przez to DiRT Rally nie jest jednak grą łatwą czy nawet średnio trudną – to produkcja piekielnie wymagająca. Zapomnijcie o tak rozpowszechnionej przez Codemasters na poprzedniej generacji funkcji cofania czasu. Całkowicie ją usunięto. Tutaj jeden błąd oznacza konieczność powtarzania odcinka od początku. Ile to razy, tuż przed metą, wygrzmociłem w mały, przydrożny kamień czy źle obliczyłem kąt i prędkość w trakcie wchodzenia w zakręt, lądując w rowie i tracąc przez to cenne sekundy. Choć takie momenty bywają frustrujące, to jednocześnie budują emocje – człowiek cały czas uczy się na błędach, a dojechanie do mety nawet na 3-4 miejscu często daje więcej satysfakcji, niż wygranie wyścigu w wielu innych, arcade’owych produkcjach. Nie da się jednak ukryć, że to gra skierowana głównie do osób cierpliwych, chcących się nauczyć jej dość skomplikowanej, ale nieziemsko satysfakcjonującej mechaniki prowadzenia samochodu.
Jeśli chodzi o tryby gry, to pierwsze skrzypce gra kampania. Ta jest zrealizowana w prosty sposób, bez żadnych fabularnych wstępów czy gadek od Kena Blocka. Na początek dostajemy garść pieniędzy, za które kupujemy pierwszą rajdówkę – ja zainwestowałem w kultową Lancie Fulvia. Wóz stary i ładny, ale nie ma się co oszukiwać – także dość wolny i nie mający wiele wspólnego ze współczesnymi bestiami. Na sam początek to jednak optymalny wybór, pozwalający wskoczyć w skórę rajdowca-amatora. A przede wszystkim umożliwiający zapoznanie się z mechaniką gry i opanowanie podstaw jazdy autem. Gdybyście bowiem wsiedli od razu za kierownicę Forda Focusa RS WRC czy Lancii Delta S4, nie mając żadnego doświadczenia, to cóż, gwarantuję, że mielibyście problem z dojechaniem do mety. Ja przynajmniej miałem... i to nawet po kilkunastu godzinach za kółkiem pojazdów o mniejszej mocy. To właśnie magia tej gry – każdy wóz prowadzi się inaczej, każdego trzeba uczyć się na nowo, a te najszybsze zarezerwowane są dopiero dla mistrzów kierownicy.
I tak, jako początkujący kierowca, bierzemy udział w kolejnych rajdach, otrzymując za to pieniądze, pozwalające odblokować nowe samochody i uczestniczyć w coraz bardziej znaczących imprezach. Ogólnie w karierze są 3 tryby: Rally, Rallycross oraz HillClimb. Mi najmocniej przypasowała pierwsza, najbardziej klasyczna forma rywalizacji, choć także w Rallycrossie bawiłem się zacnie, ścigając się z dość agresywnym, ale nie oszukującym AI. Mniej pozytywnie wspominam HillClimb, gdzie zasiadamy za kierownicą najszybszych i piekielnie trudnych w opanowaniu fur, pędząc przed siebie na złamanie karku. Bardzo łatwo wypaść tu za trasę, a osiąganie dobrych wyników bez kierownicy graniczy z cudem.
Pewnym problemem kampanii są wysokie ceny nowych samochodów, co z kolei sprawia, że bardzo dużo czasu spędzałem za kółkiem jednego wozu. Żeby Wam to lepiej zobrazować – zanim przesiadłem się z pierwszej Lancii Fulvia, do znacznie szybszego BMW M3 E30 Evo Rally, minęło dobrych kilka godzin od rozpoczęcia kampanii. Najdroższe fury, te klasy WRC, to już przynajmniej kilkanaście godzin na odcinkach specjalnych i zaliczenie kilku dużych imprez. Nie chciałbym pisać, że to wada, bo ma to swoje plusy – spędzając za kółkiem jednego wozu parę godzin, jesteśmy w stanie oswoić się z jego prowadzeniem i wykręcać nim jak najlepsze czasy. Z kolei przesiadka do nowej rajdówki w DiRT Rally to praktycznie nawiązywanie znajomości z pojazdem od zera. Marudzić mogą jednak rajdowcy, którzy chcieliby od razu mieć większy wybór w garażu. Warto dlatego dodać, że odblokowywanie maszyn odbywa się jedynie w karierze – jeżeli najdzie nas ochota by od razu po odpaleniu gry wyskoczyć na trasę za kółkiem Forda Fiesty RS WRC, to w opcji pojedynczego wyścigu / własnych mistrzostw mamy pełny dostęp do wszystkich zamieszczonych w grze samochodów (jest ich około 40).
W karierze zawarto też pewien aspekt związany z zarządzaniem zespołem – możemy zatrudniać szefa ekipy oraz mechaników. Im bardziej utalentowanych (czyli pobierających większą pensję) chłopaków posiadamy, tym lepiej wykorzystają oni ograniczony czas w rajdzie, między kolejnymi odcinkami, jaki organizatorzy dają nam na naprawienie pojazdu. Ekipa zdobywa także z czasem doświadczenie, co przekłada się na poprawę umiejętności poszczególnych członków. Element ten nie jest zbytnio rozbudowany, ale zawsze stanowi drobne urozmaicenie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler