Chociaż szpila została zrobiona bardzo porządnie (na komórce Sam można nawet pograć w Snake'a!), to jednak czuć pewien niedosyt. W Gray Matter jest sporo lokacji, do których możliwość wejścia została zasygnalizowana, lecz nigdy nasza stopa tam nie postanie. Za przykład niech służy gabinet Stylesa albo college Brasenose. Wygląda na to, że gra była początkowo planowana na dłuższą. Cóż, szkoda. Może uda się tam trafić w sequelu.
Pod względem grafiki, projekt prezentuje się bardzo dobrze. Zastosowano tu system 2,5D (trójwymiarowe postacie na dwuwymiarowym tle), co zwykle sprawdza się w przygodówkach najlepiej. Tła są naprawdę ładne i szczegółowe. Oxford wygląda bardzo przekonująco, choć chyba jakaś zaraza przetrzebiła całą populację. To miasto nie jest tak wyludnione nawet pierwszego stycznia rano. Kolory są za to żywe i soczyste, co widać zwłaszcza w parku. Modele postaci prezentują się nieco gorzej, a ich animacja bywa czasem trochę osobliwa. Kuriozalnie wyglądają też portrety postaci prezentowane na dole ekranu podczas rozmów.
Pomiędzy rozdziałami oglądać można cut-scenki w formie ruchomych komiksowych plansz. Wielu recenzentów na nie narzekało, lecz mi akurat przypadły do gustu. Pasują klimatem do całości, a do tego, wykonane są w przyjemny dla oka sposób. Jedyny zarzut, jaki do nich kieruję, to fakt, że bohaterowie, zwłaszcza drugoplanowi, niezbyt przypominają swoje odpowiedniki w samej grze.
Muzyka również zasługuje na pochwały. Melodie dopasowują się do okoliczności; te towarzyszące Davidowi są raczej melancholijne, natomiast przygodom Sam przygrywają żywsze rytmy. Utwór pojawiający się w menu głównym nuciłam jeszcze długo po ukończeniu zabawy. Szkoda, że w Polsce nie ukazała się edycja kolekcjonerska Gray Matter, w której znaleźć można soundtrack. Voice-acting wypada bardzo dobrze. Aktorzy wczuwają się w swoje role i są przekonujący. Tłumaczeniu nie można wiele zarzucić – znalazłam tylko jedną wpadkę, gdy „school records” zostało przetłumaczone jako „rekordy” zamiast „akta”.
Co mogę powiedzieć na koniec? Gray Matter to kawał porządnej przygódówki, którą można polecić właściwie każdemu, kto ceni sobie niebanalnych bohaterów i ciekawą, trzymającą w napięciu historię. Jane Jensen po raz kolejny pokazała klasę. Z niecierpliwością czekam zatem na sequel!
Świetna |
Grafika: Bardzo ładne tła, ciutkę gorsze postacie, lecz i tak całość prezentuje się świetnie. |
Genialny |
Dźwięk: Dobry voice-acting oraz soundtrack, którego chciałoby się słuchać i słuchać. |
Genialna |
Grywalność: Gra wciąga i nie puszcza. Ciągle chcesz wiedzieć, co czai się za rogiem. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Doskonałej fabuły i sztuczek magicznych trzeba pogratulować twórcom. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Punktów interakcji mogłoby być nieco więcej. Albo lepiej i nie, bo chaos napisów wypaliłby graczowi wzrok. |
Słowo na koniec: Bardzo dobra gra, która ma szansę spodobać się również ludziom raczej sceptycznie nastawionym do przygodówek. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler