Recenzja Gwiezdne Wojny VIII: Ostatni Jedi - moc jest w nim silna!
Na Gwiezdne Wojny VIII: Ostatni Jedi szedłem z lekko mieszanymi odczuciami. Nie dlatego, że poprzednie dwie części sagi Disneya były kiepskie, bo zarówno Przebudzenie Mocy, jak i Łotr 1 mi się bardzo podobały, ale ze względu na dość dużą rozbieżność opinii dostępnych w sieci po przedpremierowych pokazach (choć to samo było wcześniej). Jedni uważali, że Rian Johnson - reżyser i scenarzysta - spisał się na medal, inni twierdzili, że pogrzebał sagę i takie tam. Po ponad dwugodzinnym seansie, na którym byłem wczoraj wieczorem, muszę się zgodzić z pierwszą grupą. Jest naprawdę wyśmienicie, choć nie idealnie.
Pierwsze kilkanaście minut to prawdziwa jazda bez trzymanki. Rian Johnson rozpoczyna konkretnym uderzeniem z efektownie zrealizowaną bitwą w przestrzeni kosmicznej, stanowiącą zaczątek dalszych wydarzeń. Po wstępie całość lekko się uspokaja, choć akcja nigdy tak naprawdę nie wygasa. Cały czas trzymani jesteśmy w napięciu, nawet kiedy reżyser sprawnie rozwija wątek fabularny, nakreślając postaci, jakie poznaliśmy w Przebudzeniu Mocy. Każdą zarysowano naprawdę świetnie.
Na pierwszy plan wysuwają się tutaj Rey – protagonistka – oraz Kylo Ren – jeden ze złoczyńców nowej sagi. W Przebudzeniu Mocy był on lekko płaczliwy i nijaki, chowając się za Snokiem. Rian Johnson postanowił go całkowicie zmienić. Na naszych oczach Kylo przechodzi transformację, stając się naprawdę ciekawą postacią, mającą potencjał dalszego rozwoju. W jakim kierunku? Ciężko powiedzieć. Cykl Gwiezdne Wojny będzie rozwijany jeszcze przez długi czas, co oznacza, że wiele kwestii ciągle będzie ulegało zmianom.
Praktycznie do samego końca seansu jesteśmy czymś zaskakiwani. Nie chcę nikomu psuć zabawy, a zatem nie będę wdawał się w szczegóły, niemniej jednak scenariusz wielokrotnie serwuje nam momenty, których się nie spodziewaliśmy. Czasem skracają one niestety wątki, które chciałoby się dokładnie poznać, ale nie sposób oczekiwać tego, że wszystko zostanie wyjaśnione. Zarówno w oryginalnej trylogii, jak i w prequelach wiele pytań zostawiono bez odpowiedzi, więc tutaj także trzeba będzie takowe przełknąć. Pozostaje ewentualnie czekać na jakieś spin-offy - takowe być może się pojawią, rozjaśniając bardziej enigmatyczne wątki.
Jeśli chodzi o scenariusz, jak wspomniałem, został on poprowadzony bardzo sprawnie. Przedstawia nam wydarzenia dotyczące kilku różnych grup postaci, przebywających w kilku miejscach – podobnie, jak to miało miejsce np. w Powrocie Jedi. Nie jest jednak idealnie. Okazyjnie bezsensownie wykorzystano bowiem scenki mające rozładować napięcie - charakterystyczny zabieg w filmach Marvela, tu wtłoczony trochę na siłę. Są one po prostu czasem w niepotrzebnych miejscach. Gdyby zrezygnowano z 3-4 tego typu sekwencji, byłoby znacznie lepiej. Psują one klimat. Na szczęście po chwili wszystko wraca do normy i można oglądać bez większych zakłóceń.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler