League of Legends - Przelot Aureliona Sola


Kawira @ 13:27 20.04.2016
Maciej "Kawira" Domański

Wczesna faza gry wydała mi się na początku bardzo dziwna. Poszerzenie orbity stale pożera manę, więc odpada bezpiecznie czyszczenie farmy, a wszelkie wymiany ciosów są kosztowne, nawet bez używania (W). Ponadto za każdym razem czuję jakby mój smok miał problemy ze zdecydowaniem się przeciwko komu chce walczyć. Cierpi niemiłosiernie zarówno na krótkie dystanse (do poziomu szóstego), jak i te bardzo dalekie. Szybko nauczyłem się ograniczać przepychanki do minimum, na korzyść mądrzejszej taktyki. Zamiast bić przeciwnika, lepiej go zepchnąć do defensywy, by odwiedzić z przyjaznym przytulasem inne części mapy. No wiecie, mocarny architekt wszechświata, te sprawy. Pomocna staje się tutaj jedyna niebojowa umiejętność zwana Comet of Legend (E). Bez zanudzania technicznymi szczegółami, pozwala na bardzo szybkie przemieszczanie się po linii prostej dopóki nie otrzyma się obrażeń lub nie skończy się zasięg. Idealnie na spacery wzdłuż rzeki. Daje to profil czempiona preferującego krążenie po mapie zamiast nudnego farmienia na linii.

Podobnie jak inne postacie tego typu (np. Fizz) początkowa moc nie robi na nikim wrażenia, więc za wszelką cenę należy grać mądrze i bez ryzyka. Porażka na linii bardzo szybko zamieni resztę gry w koszmar, a tego nie chcemy, co nie? Cel główny stanowi dotrwanie do minimum trzech przedmiotów, co da prawdziwe uczucie ciśnięcia kosmicznym smokiem. Pamiętacie jak wcześniej wspomniałem o potrójnych zabójstwach? No właśnie! Zarówno ultimate, jak i gwiazdeczki biją wtedy nieziemsko i wystarczy chwila nieuwagi, aby szybko wylądować w krainie wiecznych łowów. Serio, to jeszcze mag czy już AD carry?

Kwestia 1v1 jest dosyć skomplikowana. Polecam unikać snajperów pokroju Caitlyn/Xerath oraz Zeda. Tak, po prostu Zeda. O ile osobniki mające jeden doskok nie stanowią problemu, tak ten przeklęty ninja jest zdecydowanie zbyt mobilny. W innych przypadkach Aurelion powinien zdominować, choć rzecz jasna jakiekolwiek sensowne pojedynkowanie wymaga odpowiedniego stażu w League of Legends.

Bardzo osobliwe, a przy tym całkiem przyjemne okazuje się farmienie. Z racji, że wypada cisnąć mocno do przodu i zmieniać lokalizację, trzeba tańczyć wokół minionków, z oczami dookoła głowy. Na początku nieszczególnie wiedziałem co robię z tymi kulami (preferuję botlane), ale po paru grach przemieniłem się w cudną baletnicę.

Podsumowując, Aurelion Sol idealnie wpasowuje się w filozofię unikatowych czempionów z pokręconą mechaniką. Wymaga dużo praktyki, a jeszcze więcej doświadczenia i umiejętności, ale nagradza szerzeniem zagłady na ogromną skalę. Czy zobaczymy go na LCSach? Osobiście wątpię. Konieczność utrzymywania idealnego dystansu wraz z podniesionym ryzykiem ze strony Zeda w obecnej mecie najpewniej zniechęcą każdego śmiałka. Osobiście poleciłbym go wyłącznie w kompozycjach z mocnym frontem i mocnym CC (crowd control - umiejętności wpływające na mobilność oraz funkcjonalność bohaterów). Ja się bawiłem dobrze i chyba czeka na mnie kolejny balet. Gwiazdy same się nie stworzą.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?