Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości - recenzujemy film


Zidan @ 11:58 19.04.2016

Tyle kontrowersji, ile narosło wokół Batman v Superman, świat od dawna nie widział. Staramy się rozstrzygnąć, co faktycznie w filmie nie zagrało i co można było zrobić lepiej.

UWAGA! Poniższa recenzja nie jest czysto spoilerowa, ale zawiera analizę mogącą nieco popsuć frajdę tym z Was, którzy filmu jeszcze nie oglądali. Zachęcam do czytania i dzielenia się opiniami głównie te osoby, które dzieło Snydera już widziały.

Ciężko mi sobie przypomnieć, kiedy ostatnio jakiś blockbuster budził tyle skrajnych emocji co właśnie Batman v Superman: Świt Sprawiedliwości. Z jednej strony, film jest miażdżony przez krytykę (44% na metacritic, tylko 28% pozytywnych recenzji na rottentomatoes), ale z drugiej, paradoksalnie, sami widzowie oceniają go już zdecydowanie wyżej. Ja wprawdzie także występuję tu jako krytyk, ale jednak traktujcie moje opinie przede wszystkim jako opinie fana  - do filmu podszedłem bowiem właśnie z takim nastawieniem. I cóż, nie ukrywam, że salę kinową opuściłem dość mocno rozczarowany. Oczekiwałem dzieła nieco innego, ciekawszego i – co chyba w szczególności mnie zawiodło – bardziej widowiskowego!

Recenzenci przywołują bardzo liczne pomysły na uzasadnienie przyczyn porażki jakościowej obrazu Zacka Snydera. Że fabuła jest kiepska, że montaż słaby, że chaos, że aktorzy nijacy, że scenariusz zbyt poprzycinany… cóż, we wszystkim jest sporo prawdy (choć nie z każdą opinią do końca się zgadzam), ale w moim przekonaniu ostatecznie nie to wpływa na finalny, do bólu przeciętny, efekt Świtu Sprawiedliwości. I też nie jest to kwestia samej opowieści: może i nie jest idealna, ma swoje luki i prowadzona jest w dziwnej narracji, ale nie ma tu katastrofy i historia przyzwoicie zapowiada wydarzenia z nadchodzącego Justice League. Problem Batman v Superman tkwi głównie w tym, że obraz okazuje się... najzwyczajniej w świecie nudny. W filmie dzieje się niewiele, jest przegadany, a – co chyba najgorsze – akcja wcale nie prezentuje się tak widowiskowo i powalająco, jak mogliśmy tego wymagać. Oczekiwałem łupanki jakiej świat nie widział, a dostałem średniej klasy, schematyczne widowisko. Śmiało mogę zaryzykować twierdzenie, że Człowiek ze Stali – nawet na dzień dzisiejszy – pod względem efekciarstwa radzi sobie o wiele lepiej!

Nie powiem, bo zaczyna się fajnie. Cofniemy się do finalnych momentów z Man of Steel, tym razem oglądając dewastację Metropolis z perspektywy zwykłych obywateli oraz – jakże inaczej – samego Bruce’a Wayne’a. Scena bardzo dobra, przyzwoicie nakreślająca przyczyny nienawiści Batmana do Supermana, a i sama w sobie zrealizowana z dużymi pokładami emocji. Kolejne wydarzenia przeskakują już o kilkanaście miesięcy do przodu, gdzie z jednej strony zapoznamy się z nie najgorzej nakreślonym śledztwem, prowadzonym przez Gacka (w faktycznie mocno „Batmanowym” stylu), a z drugiej – już nieco zbyt chaotycznie – przybliżone zostaną kontrowersje, jakie w społeczeństwie budzi Kal-El. I w zasadzie kolejne półtorej godziny filmu wygląda podobnie: na ekranie niewiele się dzieje, fabuła rozwija się powolutku, za to niemal namacalnie czuć ciągle narastające napięcie i wiszącą w powietrzu zapowiedź konkretnej rozpierduchy. I kiedy w końcu finał zaczyna się zawiązywać i już zaczynamy zacierać ręce na myśl o zbliżającej się jatce, coś zaczyna nie grać, a my wcale nie jaramy się rozwałką aż tak bardzo, jak moglibyśmy podejrzewać.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosKrecikOwsik   @   15:14, 19.04.2016
No cóż. Chyba jedyna recenzja w internecie, w której można przeczytać zdanie typu "Jesse mnie nie drażnił i w moim przekonaniu jego rola się obroniła". Koleś gra tak samo w każdym filmie, przez 2,5h możemy się dowiedzieć, że jego motywacją działania jest to, że lubi sobie popatrzeć jak ktoś się bije a cały Luthor w jego wykonaniu to Joker II. W moim odczuciu Eisenberg zagrał fatalnie, jego postać wypadła również fatalnie a im więcej filmów z jego udziałem się ogląda, tym gorszym okazuje się aktorem (swoją drogą, podobny przypadek do Deppa).
0 kudosSadzio   @   09:16, 20.04.2016
Cytat: KrecikOwsik
(...) a cały Luthor w jego wykonaniu to Joker II.

Miałem napisać dokładnie to samo. W tej jego roli brakowało mu tylko białego makijażu i pofarbowanych włosów Uśmiech Pomijam już wszystkie nieścisłości zarówno fabularne jak i behawioralne bohaterów, do jakich się można przyczepić, naiwne rozwiązania i inne tego typu rzeczy. Na szczęście nie spodziewałem się fajerwerków pod względem scenariusza i na film szedłem wyłącznie dla efekciarstwa (nota bene od dłuższego czasu chodzę na filmy dla efekciarstwa, bo dobrych scenariuszy już zwyczajnie nie ma) i tylko dzięki temu wyszedłem z kina umiarkowanie zadowolony - głównie dlatego, że był tani wtorek, bo przy droższym bilecie już bym się poważnie zastanowił, czy było warto na to iść.
0 kudosbigboy177   @   11:10, 20.04.2016
Cytat: Sadzio
nota bene od dłuższego czasu chodzę na filmy dla efekciarstwa, bo dobrych scenariuszy już zwyczajnie nie ma

Oj zgadzam się. Kiedyś próbowałem wymyślić dlaczego tak jest. Nie sądzę żeby chodziło o brak umiejętności scenarzystów, tudzież brak pomysłów. Wydaje mi się, że historie są proste, żeby nie napisać durne, bo większość filmów to teraz "bajki" dla dzieciaków. Taki stereotypowy 10-latek z USA może nie skumać bardziej zakręconej opowieści, stąd nacisk na efekty. Najdziwniejsze jest to, że społeczeństwo się starzeje, więc w teorii starsza grupa docelowa się poszerza, a nie zawęża.
0 kudosgeass   @   19:29, 20.04.2016
Byłem na tym filmie dzień po premierze i się wyziewałem jak na mało którym. Nuda, nuda i jeszcze raz gadanie o niczym. Pierwsze 5-10 min ok, przez następne 1,5h można iść spać bo nie dzieje się kompletnie nic. I ten żenujący żart "poznałam po pelerynie" to był szczyt suchości i chały tego filmu. Ostatnia walka trochę ratuje ten film, ale jako całość tyłka nie rwie. Taki przeciętniak typu 5,5 /10.
Co do Wonder Woman to rozczarowanie okrutne. Mniej więcej to samo co w przypadku Gwiezdnych Wojen VII i postaci Captain Phasma (to srebrne Dumny ). Wydawało się że można było ją użyć jakoś w tym filmie, natomiast wyszło że gdzieś tam mignęła 2 razy podczas filmu i chwilkę podczas ostatniej walki. Koniec. Nawet jej w tym filmie specjalnie nie zapamiętałem. Chociaż ten drugi żart (równie żenujący jak wcześniejszy) "myślałem że z Tobą" (kto oglądał to wie o co chodzi) sprawił że chciałem wyjść z kina. Naprawdę było to niepotrzebne i suche jak sachara.
0 kudosGuilder   @   21:01, 20.04.2016
Cytat: geass
Ostatnia walka trochę ratuje ten film
IMHO ostatnia walka to najsłabszy element filmu. Całość oceniłem na 5/10. Pozytywnie wypada Affleck, niewykorzystana szansa to Eisenberg, reszta zaś po prostu taka sobie. Jakby odpuścili motyw z Apocalypsem i dodali zamiast tego trochę głębi do konfliktu dwójki głównych bohaterów, to wyszłoby solidniej. A tak film jest po prostu chaotyczny.
0 kudoskobbold   @   21:03, 20.04.2016
Cytat: bigboy177
Cytat: Sadzio
nota bene od dłuższego czasu chodzę na filmy dla efekciarstwa, bo dobrych scenariuszy już zwyczajnie nie ma

Oj zgadzam się. Kiedyś próbowałem wymyślić dlaczego tak jest. Nie sądzę żeby chodziło o brak umiejętności scenarzystów, tudzież brak pomysłów. Wydaje mi się, że historie są proste, żeby nie napisać durne, bo większość filmów to teraz "bajki" dla dzieciaków. Taki stereotypowy 10-latek z USA może nie skumać bardziej zakręconej opowieści, stąd nacisk na efekty. Najdziwniejsze jest to, że społeczeństwo się starzeje, więc w teorii starsza grupa docelowa się poszerza, a nie zawęża.

A czego można spodziewać się po społeczeństwie, które potrzebuje ostrzeżenia na kubku od kawy, że można się poparzyć?

Cytat: zidan

A co do reszty - ostatnio Snyder wypowiadał się, że całego materiału mieli na blisko 4 godziny, częściowo więc pewnie z okrutnego wycięcia wynika ostateczny kształt filmu...

Reszta materiału, a przynajmniej jego większość, podobno ma wylądować na Blu-rey, to może wtedy film będzie bardziej klarowny. Ma być też jeszcze wersja reżyserska dłuższa o 30 min.
0 kudosgeass   @   21:59, 20.04.2016
Cytat: Guilder
Cytat: geass
Ostatnia walka trochę ratuje ten film
IMHO ostatnia walka to najsłabszy element filmu. Całość oceniłem na 5/10. Pozytywnie wypada Affleck, niewykorzystana szansa to Eisenberg, reszta zaś po prostu taka sobie. Jakby odpuścili motyw z Apocalypsem i dodali zamiast tego trochę głębi do konfliktu dwójki głównych bohaterów, to wyszłoby solidniej. A tak film jest po prostu chaotyczny.

Kwestia gustu. Dla mnie końcówka ratuje ten film bo tam się wreszcie po 2h przynudzania coś (cokolwiek) działo. Najsłabsze to jest to pitolenie o "Szopenie" przez cały film, a nie ostatnie 30 min. Takie moje zdanie, jak masz inne, szanuję, ale jednocześnie swojego nie zmienię Uśmiech
0 kudosdaemonis   @   19:51, 03.05.2016
Byłem dzień po premierze i skomentuje to "widowisko" tak:

Batman ssie Supermanowi.

Gorszego filmu z takim budżetem nie widziałem.
0 kudosGuilder   @   21:50, 03.05.2016
Spoiler z filmu BvS
Prędzej odwrotnie, abstrahując od oceny filmu. Gacek bezpośrednie trzaskanie po gębie bezspornie wygrał. Cool
Dodaj Odpowiedź