Agent 007 powraca - recenzja Spectre


Dirian @ 19:03 16.11.2015
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Po 3 latach przerwy powraca Agent jej królewskiej Mości. Czy James Bond nadal jest w formie?

Na początku września Daniel Craig udzielił wywiadu, w którym zasugerował, iż Spectre może być jego ostatnim filmem w skórze Jamesa Bonda. Choć aktor ma podpisany konkratkt na 5 filmów (dotychczas zagrał w 4), to klauzula w umowie pozwala mu zrezygnować z ostatniego występu. Media ochrzciły więc Spectre mianem finału Agenta 007 w obecnej formie, co wielu fanów przyjęło z niepokojem. No dobra, a jak wypada sam film?

Jego prolog, jeszcze przed napisami początkowymi, przenosi nas do Meksyku, gdzie trwają obchody Dnia Zmarłych (hiszp. Día de los Muertos). Kolorowa parada, ludzie przebrani za szkielety – filmowcy doskonale pokazali, jak bardzo to święto kontrastuje z naszym świętem zmarłych. Tutaj mała ciekawostka, za nakręcenie tego fragmentu Mexico City zapłaciło ekipie filmowej 20 milionów $. Warunki? Ukazanie metropolii w pozytywnym świetle oraz krótka scena z udziałem urodziwej Meksykanki, jako chwilowej dziewczyny Bonda.

007 w Meksyku ścigał pewnego przestępcę, na którego trop naprowadziło go wideo pozostawione przez dotychczasową mentorkę - Q. Sama scena to najlepsze kino akcji. Rozpoczyna się powoli, by za chwilę Bond znalazł się na dachu, tuż nad idącą ulicami miasta paradą, i namierzał cel. Później jesteśmy świadkami ogromnej eksplozji, a całość kończy się niemniej efektowną sceną w helikopterze. Dynamiczny i mocny wstęp, nie pozostawiający złudzeń co do charakteru obserwowanego obrazu.

Jak się okazało, wspomniany bandzior powiązany był z tajemniczą organizacją Spectre, która chce przejąć nadzór nad globalnym systemem bezpieczeństwa, będąc przy tym niejako powiązaną z samym Bondem. Na jej czele stoi Franz Oberhauser, w którego rolę wcielił się, jak zawsze fenomenalny, Christoph Waltz. Do tego dorzućmy wątek opieki nad Madeleine Swann, córką byłego wroga 007, mającą odegrać tu ważną rolę. Choć za reżyserią filmu stał Sam Mendes, odpowiedzialny też za fantastyczne American Beauty i poprzednią część przygód 007, śledząc fabułę Spectre odniosłem wrażenie, że Brytyjczyk wypadł nieco z formy. Historia opowiedziana w najnowszym Bondzie nie jest kiepska, ale brakuje jej psychologicznego zacięcia Skyfalla, czy trzymającego w napięciu ciągu wydarzeń, jaki zaserwował nam Martin Campbell w Casino Royale. Mimo wszystko zdaje się ona być bardziej tłem dla samej akcji, niż głównym motorem napędowym filmu.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosGuilder   @   20:30, 16.11.2015
Od kiedy tu na stronie są recenzje filmów? :O
0 kudosDirian   @   20:37, 16.11.2015
Od dawna? Dumny

Czasami zarzucimy reckę filmu, najczęściej jeżeli jest jakoś powiązany z grami. Bond akurat jest.
0 kudospetrucci109   @   10:03, 17.11.2015
Ee tam, najlepszym Bondem i tak zawsze będzie Roger Moore Szczęśliwy
0 kudosLoczek3545   @   12:49, 17.11.2015
Po poprzednich częściach, o tą byłem spokojny i myślę, że jak przyjdzie mi ją obejrzeć to się nie zawiodę Szczęśliwy ta recenzja tylko mi to potwierdza Uśmiech .
0 kudosego78th   @   00:53, 18.11.2015
Czy możecie wprowadzić jakiś prosty system ocen filmów? Dzięki
0 kudosDirian   @   00:58, 18.11.2015
Cytat: ego78th
Czy możecie wprowadzić jakiś prosty system ocen filmów? Dzięki

Raczej nie planujemy tego robić - filmy recenzujemy sporadycznie, jak akurat ktoś z redakcji wyskoczy do kina i najdzie go by napisać parę słów od siebie o filmie. Ale jeżeli koniecznie zależy ci na ocenie, to nowemu Bondowi dałbym 7/10 ;)
0 kudosJackieR3   @   16:53, 18.11.2015
Cytat: petrucci109
Ee tam, najlepszym Bondem i tak zawsze będzie Roger Moore Szczęśliwy

Roger miał chyba największą klasę ,ja jednak Brosnana wolę.Scena w której Sophie Marceau uprawia z nim sado-maso nie pozwala mi spać po nocach {no dobra,to Sophie w tej scenie wymiata} Szczęśliwy
0 kudosqtwnasajsspolak   @   00:11, 22.11.2015
Czekalem, obejrzalem, zapomnialem. Tak mozna by bylo opisać ten film. Mimo tego, iż jestem wielkim fanem 007 i jego przygód, obejrzalem wiekszość filmów z Jamesem Bondem (oprócz tych w ktorych grał Sean Connery), to ten wytwór Sama Mendesy wypada po prostu słabo przy np. Skyfallu czy Casino Royale. Zgadzam sie z dirianem, iż najlepiej w całym filmie wypada postać Daniela Craiga, aniżeli naiwne próby połączenia wątków z poprzednich cześci w całość albo rola Maideline Swann w filmie. Jednak przez cały film byłem w jakiś sposób oczarowany historią i jej następstwami.
Bym zapomniało najważniejszym: zakończeniu. Zawsze w filmach o Bondzie ukochana 007 umierała, a Bond po uprzednim złożeniu dymisji, powracał do służby (oczywiscie poza nielicznymi wyjatkami). Tutaj dzieje się cos innego. Oczekujesz wielkiego finału, a Sam wali ciebie swoim dziełem prosto w twarz i kończąc opowieść, zostawia wielki niedosyt, sprawiając wrażenie niedokonczonej, jakby zostawiając jeszcze miejsce na kolejna część. Jakbym miał dać temu filmowi ocenę to by wyszło takie słabiutkie 6+/10 z racji uwielbienia do przygód 007 oraz postaci wykreowanej przez Craiga. Tak więc oglądajcie, póki bie jest za późno, może to już ostatnia część o ldgendarnym agencie 007.
P.S.: Ralph Fiennes w roli M też nie wypada wiarygodnie w porównaniu do Judi Dench z poprzednich części.
Dodaj Odpowiedź