Test Nightblade MI - mały, ale wariat!
Na tylnym śledziu obudowy dostrzec można sporo wyjść i wejść. Projektanci przewidzieli tam m.in. 2 porty USB 3.0, 4 porty USB 2.0, gniazdo PS/2 (dla klawiatury lub myszki), gniazdo na kabel sieciowy, jedno łącze dla HDMI oraz jeden DisplayPort. Jest też zespół gniazd umożliwiający podłączenie zewnętrznego zestawu głośników. Nightblade MI dysponuje układem mogącym obsłużyć nawet osiem głośników. Do tego jest jeszcze wyjście optyczne, S/PDIF.
Obok śledzia płyty głównej, jak widać na zdjęciach, widnieje też śledź karty graficznej. W egzemplarzu komputera, który podesłało nam MSI zamontowano układ GTX 960, opracowany przez firmę NVIDIA i wyposażony w 2 GB pamięci. Osoby bardziej wymagające mogą się jednak zdecydować na zakup czegoś potężniejszego, np. GTX 970 – mały Nightblade bez problemu sobie z nią poradzi. Głównie ze względu na to, że posiada odpowiednio wydajny zasilacz, jak również solidne autorskie chłodzenie, nazwane Silent Storm Cooling. Odpowiadają za nie dwa wentylatory, umieszczone na przednim oraz tylnym panelu obudowy. Przedmuchują one sprawnie konstrukcję, pozbywając się ciepłego powietrza.
Co ciekawe, chłodzenie jest zarówno skuteczne, jak i ciche. Po tym, jak zakończyłem podziwianie wyglądu niewielkiego komputera postanowiłem go bowiem podłączyć do monitora, wpiąć jakąś klawiaturę i myszkę, a następnie sprawdzić jak radzi sobie on w warunkach bojowych. Bez większego zaskoczenia, byłem bardzo zadowolony.
Rozruch to dosłownie moment. System operacyjny wczytał się błyskawicznie, a wentylatory były praktycznie niesłyszalne. W trakcie przeglądania neta, oglądania filmów, czy słuchania muzyki, maszyna cały czas była w zasadzie bezgłośna. Nie trzeba było zarzucać słuchawek na uszy tylko po to, aby cokolwiek słyszeć. Nie musiałem tego też robić, kiedy włączyłem jakąś grę. Miniaturyzacja najczęściej oznacza, że w momencie odpalenia czegoś bardziej wymagającego, układy chłodzące zaczynają pracować niczym suszarki do włosów. Nightblade MI wcale nie ma tego problemu. Wiadomo że wentylatory stały się bardziej słyszalne, ale nie do tego stopnia, aby było to denerwujące. Zawsze też można odstawić komputerek gdzieś na bok, albo np. pod biurko, co dodatkowo stłumi dobiegające z niego dźwięki. Podczas testów miałem go obok siebie, niejako przy uszach.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler