Działo się działo, już na pierwszym okrążeniu wyjechał Safety Car. W sumie 11 kierowców ukończyło wyścig.
Co do Vettela, to powiem szczerze, że głupio wygląda w kombinezonie Ferrari, ale może to dlatego, że tyle lat oglądało się go w barwach Red Bulla.
W Ferrari widać zmiany, nowy szef zespołu po nieudanej zmianie opon w bolidzie Kimmiego od razu wziął na rozmowę mechanika, przypomniały mi się czasy Jeana Todta.
Renault znów chce mieć swój zespół w F1, podobno negocjują z Red Bullem zakup Toro Rosso, co potwierdził Helmut Marko.
A jak już jesteśmy przy Red Bullu, to byli mistrzowie już zaczynają płakać żeby wyrównać osiągi silników. Jak dla mnie, to byłoby nieuczciwe. Mercedes ciężko pracował żeby stworzyć wydajny silnik, nie można od tak odebrać im tej przewagi. Ferrari poprawiło wydajność jednostki względem zeszłego roku, Renault nie postarało się więc to ich wina.
Za dwa tygodnie wyścig o Grand Prix Malezji, na szczęście już o przyzwoitej godzinie. Podobno ma wrócić Fernando Alonso, zobaczymy czy Manor znów nie wystartuje.