Dishonored: Death of the Outsider (PC)

Gra ukończona. Przyjemnie było powrócić do Karnaki, tym razem w butach Billie Lurk. W końcu możemy dowiedzieć się o pochodzeniu Odmieńca, którego spotykaliśmy w dwóch poprzednich częściach. Dishonored: Death of the Outsider, podobnie jak i jego poprzednicy to kawał dobrej skradanki, premiującej raczej ogłuszanie wrogów aniżeli pozbawianie ich życia, co oczywiście jest dla mnie ogromną zaletą. Nowe umiejętności głównej protagonistki również dobrze sprawdzają się podczas rozgrywki. Oprócz przeskoku znanego z "jedynki" i "dwójki", mamy możliwość przejęcia twarzy/wygląd każdej postaci niezależnej, a nawet wrogów, co przydaje się np. gdy chcemy dotrzeć w miejsca normalnie niedostępne dla bohaterki. Słyszenie myśli szczurów, pozwala nam zebrać wskazówki dotyczące konkretnej lokacji, jak rozmieszczenie wrogów czy lokalizację naszego celu. Ciekawą umiejętnością jest wejrzenie, pozwalające na kilkanaście sekund opuścić nasze ciało i zinfiltrować okolicę. Nie zabrakło również kościanych amuletów dających różnego rodzaju profity czy rozszerzając umiejętności Billie. Pod względem wizualnym gra prezentuje się dobrze, nie odbiegając od poziomem od drugiej części (wszak to ten sam silnik Void). Co do dźwięku to jest bardzo dobrze, a nawet polski dubbing daje radę, sami aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani i często czuć w ich głosie emocje towarzyszące postaciom w danej sytuacji.
Podsumowując, jeśli ktoś grał w Dishonored i Dishonored 2 to jak najbardziej może i nawet powinien sięgnąć i po Death of the Outsider, choćby dlatego żeby poznać historię Odmieńca i poznać losy Billie Lurk lub jak kto woli Megan Foster. Tak na koniec dodam, że Bethesda mogła by się uczyć od Arkane Studios jak tworzyć interesujące i ciekawe fabularnie gry.