Gram od małego i w sumie nie miałem jeszcze growej andropauzy - niemniej mocno zmieniły się priorytety. Przez lata byłem wojującym pecetowcem (nawet tutaj
), ale mi przeszło i teraz gram głównie na konsolach, choć do staroci mam antycznego już prawie blaszaka. Średnio mnie obchodzi poziom detali i masturbacja do technologii wygładzania krawędzi, choć nie powiem - chętnie zamieniłbym XO na XOX, a PS4 na model Pro. Zrobiłem się wygodny ze względu na to, co obecna generacja zaoferowała - usypianie konsoli z grą, a dla kogoś, kto normalnie pracuje i czasem gra z doskoku, w wolnej chwili, to coś kapitalnego. Poza tym duży TV, dobre nagłośnienie, kawka/piweczko na kanapie to zdecydowanie bardziej relaksujący dla mnie zestaw, niż zginanie się przy biurku.
Ta zmiana nastąpiła dość płynnie, a dodatkową motywacją był 3-letni okres po wyprowadzce z rodzinnego domu - teraz mamy już własne lokum i choć nie muszę iść na jakieś kompromisy, bo mam swój man cave z biurkiem, szafą na gierki/konsole i wygodnym fotelem, służy mi to głównie do pracy. Poza tym jakoś tak średnio mi się chce wydawać większe pieniądze na peceta, choć ze sprzętem mam styczność na co dzień. Za to mam plan, podobnie jak teraz, kupić obie główne konsole 9. generacji. Taka mała dygresja - tu też mój światopogląd ewoluował w stronę docenienia zalet zamkniętych systemów. Za dzieciaka modyfikowałem Windowsa, zmieniałem shelle, konfigurowałem w plikach tekstowych LiteStepa, a teraz.... teraz to mi się nie chce zmieniać tapety. ;)
Gierki się zmieniły, to prawda, ale nie jojczyłbym, podejmując stereotypowe "kiedyś było lepiej". Nostalgia przykrywa sporo wad starych gier, które były super dla dzieciaka, co po odrobieniu lekcji i wyniesieniu śmieci ma niewiele do roboty - jako gracz po 30. lubię produkcje, które szanują mój czas, mają krótkie loadingi, dobrze przemyślany świat i są dopracowane technicznie. I najlepiej, jeśli nie są kobylastymi "ubigame"
. Ukochaną grą mojego Pegasusowego dzieciństwa jest Adventure Island III, choć w sumie sam go nigdy nie zdołałem do końca przejść przez nieubłagane limity żyć. Czy teraz chciałbym tak skonstruowaną grę? Absolutnie nie, a From Software pokazało, że można jednocześnie stworzyć produkcję bezlitosną mechanicznie (brak pauzy, resetowanie wrogów etc.) i kapitalnie przemyślaną, bo opierającą się nie tyle na rozwoju postaci, co nauce samego odbiorcy na własnych porażkach.
Wracając do głównej myśli - jeśli z jakichś przyczyn nie gram kilka dni (a tak było wbrew pozorom podczas lockdownu, kiedy miałem zawodowo dużo więcej do roboty, niż zwykle), odczuwam pewien głód, ale jeśli nazajutrz trzeba iść do pracy, nie siedzę długo przed TV albo wcale. Na szczęście teraz sytuacja się unormowała i mogę spokojnie poświęcić kilka-kilkanaście h w tygodniu na giereczki, co odbywa się kosztem innych mediów, ale co tam. ;)