Grając w Darksiders 2 odnosiłem wrażenie jakbym grał nie w slashera a w pełnoprawnego erpega z bardzo, BARDZO odpicowanym systemem walki. Rozwój bohatera, zbieranie i kupowanie ekwipunku oraz przede wszystkim fenomenalna fabuła, rozdzierająca gracza (i bohatera zresztą też) moralnie przechyla szalę D2 na stronę role playing. Aż żałowałem, że twórcy nie pozwolili nam dokonać wyboru na końcu gry. Nawet taka drobnostka jak wybieranie opcji dialogowych w rozmowach, potrafi skutecznie odwrócić uwagę od przelewania kolejnych galonów krwi. Niby chodzi tylko o kolejność zadawania pytań, ale czar "władzy nad rozmową" wcale się nie ulatnia.
Wracając jednak do systemu walki - diametralnie różni się on od tego znanego nam jedynki. Zgodnie z obietnicami twórców, Śmierć jest zręczniejszy i bardziej mobilny od Wojny. Zamiast "ślizgania się po ziemi", wykonujemy efektowne uniki, szarżujemy rzucając kosami, wyrzucamy przeciwników w powietrze, kontrujemy ataki, a w międzyczasie nękamy ich strzałami z pistoletu. Aczkolwiek nie zabrakło starych, dobrych, darksidersowych motywów. Kumulując to wszystko i wiele innych elementów, otrzymujemy soczystą, krwawą i efektowną rozwałkę.
Jeśli chodzi o poziom trudności to zdaje mi się, że jest on trochę niższy niż w części poprzedniej. Z drugiej jednak strony, może za bardzo skupiłem się na eksplorowaniu terenu i penetrowaniu ukrytych komnat z cennych artefaktów, że nie zwróciłem na to uwagi?
Podsumowując: Śmierć jest godnym następcą swego mniej sarkastycznego i bardziej wyrafinowanego brata. Z niecierpliwością czekam na możliwość zagrania Waśnią lub Furią.