Kiedyś kręciłem nosem na cyfrówki, ale od dłuższego czasu proporcje totalnie się u mnie odwróciły. Nie zależy mi na pudełkach, ale na samym graniu - zwłaszcza teraz, gdy przez ojcostwo nie mam go tyle, co kiedyś. Niemniej do tej pory w przypadku dużych produkcji jakoś średni o było widać, że dystrybucja cyfrowa jest tańsza. Sam kupuję głównie na promocjach, często też korzystam z Game Passa, ale część gier w cyfrze tanieć nie chce, albo robi to bardzo niechętnie i po wielu latach. Weźmy takie Call od Duty - w DD te bardziej współczesne odsłony mają kosmiczne ceny, a używane w pudełku można kupić za ułamek tych kwot. Poza tym cyfra to dla mnie spora wygoda, bo odpalam sobie pobieranie z appki w pracy i po powrocie mogę już szarpać, co jest fantastyczne. Do tego nie muszę słuchać pracy napędu - w tej generacji nie jest to co prawda problem, ale jak takie PS4 fat rozkręciło wentylatory i jeszcze dołożyło pracę czytnika... Normalnie mały lotniskowiec.
Jednej rzeczy tylko nie mogę zrozumieć: kolekcjonerek gier... bez gier. To jest absurd.