Skuszony efektownymi trailerami wybrałem się na "Legion samobójców". Jak większość zapewne osób na tej stronie, lubię gry, komiksy i filmy z superbohaterami. Pomimo tego film mnie dość mocno zawiódł.
Fabuła jest żenująca. Postaci są tak nijakie, że trudno to nawet opisać. Nie wiem, czy można być bardziej beznadziejnym bohaterem niż ten dowódca oddziału (nawet nie pamiętam, jak się nazywał) i antybohaterem niż Deadshot. Reszta ekipy, poza Harley, nie zasługuje nawet na wspomnienie, tak są nijacy. Faktycznie zaś panna Quinn, zapewne dzięki mega przerysowaniu jej zachowań (no i nienagannej figurze) zapada nieco w pamięć. Ale reszta...ręce opadają. Niby każdy ma jakąś tam historię (ale w sumie skąd się wziął "człowiek krokodyl"???), ale widza to zupełnie nie interesuje. Szkoda, że więcej czasu nie dostał Joker. Może dostanie odrębny film?
Motyw z wiedźmą to już super bzdurne przegięcie. Jeśli była tak silna, to dlaczego nie pozabijała wszystkich jak tylko brat ją obdarzył swoją mocą i była już nieczuła na rany zadawane jej sercu?! Fabularnie tu się nic kupy nie trzyma. Przemienieni przez wiedźmę ludzie wyglądają jak osoby z torebką foliową na głowie - spokojnie daje im nagrodę najżałośniej wykreowanej "złej armii" świata. Nie dość, że śmiesznie wyglądają, to padają jak muchy.
Ode mnie film dostaje 5/10. Od kogoś, kogo nie jarają komiksy i superbohaterowie dostałby pewnie 2/10. Nie polecam. A jeśli komuś, to tylko maniakom tego typu klimatów.