Marcin "marciu001"
Arrival - tak właśnie studio BioWare nazwało ostatnie DLC do drugiej części trylogii Mass effect. DLC stanowi pomost między drugą, a trzecią edycją sagi, tak więc pełne ogarnięcie fabuły w finale w pewnej mierze zależy od przejścia i zrozumienia dodatku.
Zbieracze pokonani, ale Żniwiarze wciąż zagrażają galaktyce, a w szczególności rasie ludzkiej, jako komandor Shephard otrzymujemy zadanie powierzone przez Admirała Hacketa, mamy uratować Dr.Kenson z batariańskiego więzienia. Doktor posiada ważne informacje dotyczące Żniwiarzy. Niestety Shephard dostał również rozkazy by działać samemu, co oznacza, że większość dodatku spędzamy sami, tak więc lepiej jest unikać otwartych starć.
Podczas rozgrywki gracz dowiaduje się również kiedy Żniwiarze, zaplanowali atak na nic niespodziewającą się ziemie. Jakie cenne informacje posiada Dr.Kenson, że Shephard postanawia sam podjąć tak niebezpieczne zadanie? Tego i wiele więcej dowiecie się grając w Mass Effect 2: Arrival.
Chociaż ostatnio demko "trójki" nieco mnie zawiodło. Nie mniej to bardzo dobre gry, a ME3 za kilka miechów kupię, jednak nieco irytuje mnie, że wszędzie ją nazywają erpegiem. Jeszcze ME1 można nazwać grą akcji z elementami RPG, ale późniejsze odsłony były stopniowo odzierane z tych elementów. Mimo to gry z tej serii zyskiwały miano erpega roku... 
Ja dodam że to erpeg do momentu osiągnięcia przez Shepardównę 30-go poziomu, potem to już strzelanka.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler