"Amerykańscy naukowcy..." - po takim początku newsa możemy zazwyczaj wywnioskować, iż zapowiada on opis jakiegoś dziwnego badania, pokroju "wpływu rosnącej populacji rosomaków na rotację Ziemi", które pochłania miliony dolarów, a służy niczemu prócz wyszczególnienia nazwiska prowadzącego całe przedsięwzięcie na łamach gazet i serwisów internetowych. Tym razem chodzi o ankietę, jednak student, który ją przeprowadził ma spore zadatki na to, aby w przyszłości być wzorowym badaczem z Kraju Hamburgera.
Człowiek o swojskim nazwisku - Paul Nowak znudzony wykładami, postanowił przepytać osoby homo-, bi- i heteroseksualne o ich preferencje dotyczące gier wideo. Autor projektu opowiada o nim tak: "Chcę się dowiedzieć co gej chciałby zobaczyć w grze i jak ta wizja różni się od punktu widzenia heteroseksualisty. Uzyskane informacje będą mogły zostać wykorzystane i pomogą tworzyć gry dla gejów, nie obrażając czy też zniechęcając przy tym pozostałych."
Cała inicjatywa z jednej strony szczytna, jednak patrząc na sprawę obiektywnie - czy musimy tworzyć sztuczne podziały nawet w świecie elektronicznej rozrywki? Czy istnieją gry, które można określić mianem nie nadających się dla jakiejś płci lub orientacji? Rozumiem, że szeroko pojęta branża growa to w tej chwili poważny biznes, jednak nie dajmy się zwariować tworząc wymyślne enklawy i produkcje, w które jednym zagrać przystoi, a innym już nie bardzo!
Już to widzę, dyskryminujące innych ze względu na orientację gry :/ Manhunt Gay Party - chodzisz i zabijasz gejów. Nie wiem po co takie badania skoro gier jest tyle że każdy znajdzie sobie coś dl;a siebie, bez żadnych dyskryminacji.
Max Gayne - główny bohater idąc ścieżką usłaną przez trupy, dopełnia powoli swojej zemsty, a po piętach depcze mu pani komisarz Mona Sax. Po drodze zakochuje się w napotkanym płatnym zabójcy Jimie Bravura.
Te całe podziały to bezsens! Jak dawniej, np. szkoła dla dzieci bogatych, biednych, dla żydów itp.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler