… gdyby skuszono się na pełną lokalizację. Niestety, dostaliśmy tylko napisy. Mnie to nie przeszkadza, rozumiem co do mnie mówią po angielsku, czytać umiem, ale to nie jest gra dla mnie, tylko dla dzieci. Niby PEGI sugeruje, że ciupać powinni siedmiolatkowie, którzy pewnie jako tako radzą sobie z czytaniem, ale podejrzewam, że sporo rodziców w sklepie skusi się ładną i kuszącą okładką, kupi to dla swoich pięciolatków, którzy pismo co najwyżej rozpoznają po wyglądzie, czytać raczej nie umieją. Dzieciak będzie grał, będzie się świetnie bawił, ale nie zrozumie z tego wszystkiego kompletnie nic. Zresztą nawet jakby, to takie tytuły powinny być wyposażone w lektora/dubbing, chociażby po to, żeby odbiór był przyjemniejszy, taki kinowy. Nie ma, trudno się mówi, ale jest to spory brak.
Szczerze mówiąc, ja znudziłem się zaledwie po 30 minutach, podejrzewam, że większość dojrzałych graczy miałaby tak samo. Produkt nie oferuje niczego, co przyciągnęłoby dorosłego do dłuższego posiedzenia. Nie ma wciągającej fabuły, nie ma rozbudowanego świata, nie ma zapadających w pamięć bohaterów, nie jest wymagająca, itd.. Jednak mój syn łupie w to niemal codziennie, zwłaszcza, że w ostatnim czasie pogoda ostro daje się we znaki i większość dnia spędza w domu. Cieszy się jak mysz do sera, a ja mam już kilka gigabajtów przezabawnych filmików nagranych z jego udziałem, bo nie dość, że chłopak wykonuje wszystko to, czego wymaga gra, to dodatkowo uzupełnia je swoimi pomysłami. Trzeba przeskoczyć jakąś przeszkodę? On ją przeskoczy i do tego zrobi fikołka. Trzeba zanurkować (machasz rękoma i lekko się schylasz)? On to zrobi, dodatkowo kładąc się na ziemi. Co chwilę słychać teksty „O, tato popac” (oryginalna pisownia zachowana), patrzysz, a tam nic się nie dzieje, ale jest samochód z oczami. Mnie to nie jara, lubię te wszystkie bajeczki, ale nie czuję żadnego sentymentu. W przypadku dzieci jest diametralnie inaczej. Chłopak wcielił się w swoje ulubione, fikcyjne postacie, może nimi sterować, śmieje się gdy coś nie wyjdzie (chyba nie da się wkurzyć przy tej produkcji), gra zdecydowanie zdała egzamin.
Małe wyjaśnienie oceniaczki. Dałem 8, bo test przeprowadzony na dzieciaku wypadł znakomicie. Kinect Rush: A Disney Pixar Adventure nie jest skierowane do nas, hardkorowych graczy, tylko do małych ludzików. Gdybym miał oceniać tę szpile pod siebie, to byłaby co najwyżej 4, bo, jak napisałem wcześniej, dorosły nie ma tutaj czego szukać, chociaż w kooperacji może coś pomóc i jest nawet nieźle. Mimo to zdecydowanie jest to twór tylko i wyłącznie dla kilkulatków. Oni będą zachwyceni, więc jeżeli ktoś szuka dobrej, wesołej, fajnie zrealizowanej gierki dla swojego potomka, to trafił pod najlepszy z możliwych adresów. Must have w przedziale wiekowym 4-10 lat.
Dobra |
Grafika: Jak na Kinecta to śliczna, ale i patrząc przez pryzmat normalnych gier, wypada bardzo fajnie. |
Dobry |
Dźwięk: Brakuje strasznie dubbingu albo chociaż lektora, reszta jak najbardziej w porządku. |
Genialna |
Grywalność: Dzieci zakochają się od pierwszych chwil. Tytuł zapewni im godziny znakomitej zabawy w ich ulubionych realiach. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Weź sporo dobrego ze świata Disney'a i zrób z tego znakomitą grę dla dzieci. |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Najmłodszych wciąga jak diabli, starszych nudzi, tryb współpracy na Kinekcie to świetna sprawa. |
Słowo na koniec: Znakomity przykład tego, jak robić gry dla dzieciaków. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler