Fusion: Genesis (XBOX 360)

ObserwujMam (1)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Fusion: Genesis (XBOX 360) - recenzja gry


@ 11.11.2011, 12:39
Kamil "zvarownik" Zwijacz


Zadań do wykonania jest od groma. W niektórych musimy po prostu dotrzeć do wyznaczonego punktu i rozwalić kilku przeciwników. Inne polegają na eksploracji terenu, w kolejnych należy bronić innego statku. Czasem śmigamy swoim pojazdem, ale często na czas misji dostajemy specjalny krążownik, wyposażony w odpowiednie uzbrojenie. Roboty jest naprawdę sporo, no i fajne jest to, że możemy odpalić konsolę, pograć 20 minut i wyłączyć, a wieczorem znowu wrócić do przygody. Zlecenia zazwyczaj trwają kilka minut, więc nie ma problemu. Jest to o tyle ważne, że mimo zróżnicowania, gra się tak samo. Jakby wypady trwały pół godziny, to nuda wkradłaby się momentalnie, a tak krótkie sesje przekładają się na kolejne godziny.

Fusion: Genesis (XBOX 360)

Strzelanie, na którym opiera się spora część gameplay’u jest „takie se”. Tytuł ma zadatki na swego rodzaju grę strategiczną, ale autorzy za bardzo pomogli graczowi podczas starć. Z jednej strony, sztuczna inteligencja oszukuje, bo może nas atakować gdy nie mamy jej w polu widzenia, z drugiej, nie trzeba dokładnie namierzać celu, bo kod zrobi to za nas. Wygląda to tak: wpadamy w grupkę nieprzyjaciół, strzelamy gdzie popadnie i w kogo popadnie (i tak trafimy), jak energia zaczyna dobijać do najniższego możliwego poziomu, odpalamy dopalacz i uciekamy na dłuższą chwilę. W międzyczasie rozwalamy pojedyncze jednostki, które się za nami puściły, wracamy na pole bitwy i dobijamy resztę osobników i tak wkoło Macieju. Nie ma ani precyzji, ani kombinowania, czysty spontan - raz się uda, a raz nie.

„Kopanie” jest najnudniejszą rzeczą, jaką musiałem kiedykolwiek robić w grach. Podlatujesz do asteroidy czy innego meteorytu, wciskasz A i czekasz dobrych kilka sekund. W późniejszym czasie gry, czas trochę spada, ale robiąc to po raz n-ty, można zasnąć przy konsoli. Najgorsze jest to, że jest to dobry sposób na dodatkowe pieniążki i pasuje bawić się w „górnika” - bardzo niefortunne rozwiązanie.

Fusion: Genesis (XBOX 360)

Oprawa audio-wideo prezentuje zadowalający poziom. Muzyka jest majestatyczna, głosy postaci takie kiczowate, ale przez to fajne w odbiorze (kicz jest ponoć w modzie). Całość oglądamy z góry, plansze cechują się różnoraką kolorystyką i miłymi dla oka tłami, ogólnie rzecz biorąc jest ładnie i przyjemnie, zwłaszcza, że gra działa bez zarzutów, nie przycina, w multi jest równie płynnie. Technologicznie dopracowany produkt, ale bez efektu „wow!”.

Fusion: Genesis ma swoje mocne i słabe strony, ale jest to z pewnością produkt ciekawy i intrygujący. Gra jest ogromna, jak na Xbox Live rzecz jasna, długa z mocną sieciową integracją i kosztuje 800 MSP. Pomimo swoich wad jest to rzecz godna uwagi, może nie teraz, ale w końcu ten wysyp „musiszmieciów” się zakończy i właśnie wtedy pasowałoby wyskoczyć z kasiorki i zaopatrzyć się w ten tytuł.


Długość gry wg redakcji:
0h
Długość gry wg czytelników:
nie podano

oceny graczy
Dobra Grafika:
Bardzo dobra z cudownymi widokami w tle.
Dobry Dźwięk:
Kosmiczny?
Dobra Grywalność:
Fajna na krótkie sesje i zabawę przez Live'a.
Świetne Pomysł i założenia:
Kosmiczna epopeja w ramach gry RPG i strzelanki.
Świetna Interakcja i fizyka:
Zintegrowana z siecią, starczy na długo.
Słowo na koniec:
Fusion: Genesis to ciekawa produkcja od byłych deweloperów z Rare. Pasuje zagrać, ale niekoniecznie teraz.
Werdykt - Dobra gra!
Screeny z Fusion: Genesis (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosMicMus123456789   @   09:03, 12.11.2011
Kolejna gierka, która zaginęła wśród tegorocznych hiciorów? ;p Gierka prezentuje się przyzwoicie, ale nie wiem czy dał bym w nią radę grać nawet te 20 minut Uśmiech A takie głupie pytanie, ona ma zakończenie czy tak nie za bardzo? Bo w recce ten wątek mi umknął Dumny