Skoro o końcu mowa, warto nadmienić, że dotarcie do finału tutejszej opowieści wcale nie oznacza, że nie da się więcej do gry powrócić. Można to spokojnie zrobić, a przy okazji skorzystać z jednego z dodatkowych modeli zabawy. Prócz standardowego, zwanego pokrętnie Hard Mode, są też jeszcze dwa, zdecydowanie trudniejsze. Pierwszy to Speedrun, w którym chodzi o to, aby możliwie jak najszybciej dobrnąć do mety. Drugi to Single-Credit czyli po prostu mamy jedno „życie”. Śmierć oznacza, że trzeba rozpoczynać od zera. W przypadku tego ostatniego, hardcore gwarantowany, szczególnie że RIVE zawiera rankingi, w które da się wskoczyć i rywalizować ze znajomymi.

Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną, jest dobrze… rzekłbym nawet, bardzo dobrze. Grafika pełna jest efektów specjalnych, a pod względem stylistyki przywodzi na myśl najnowszą odsłonę serii DOOM. Jest mroczno, mechanicznie, ogniście – dokładnie tak, jak być powinno. Co istotne, nie ma żadnych, najmniejszych nawet spadków płynności animacji. Z jednej strony, tego wypada oczekiwać, nie mamy przecież do czynienia z majstersztykiem graficznym, ale z drugiej, już nie raz miałem do czynienia z niewielkimi grami indie, mającymi problemy z utrzymywaniem odpowiedniej animacji. Cieszy zatem, że studio Two Tribes wychodzi w tym przypadku z tarczą, a nie na niej.

Dźwięki, jak na twin-stick-shooter przystało, głównie skupiają się na wybuchach oraz różnych dziwacznych pifach i pafach. W końcu cóż nowego można tutaj wymyślić, prawda? W tle pogrywa oczywiście wzorowana na staroszkolnych utworach muzyka, idealnie pasująca do klimatu produkcji. Wszystko naprawdę fajnie łączy się w jedną, sensowną całość.

Podsumowując, RIVE to bardzo dobra strzelanka. Zabawa jest szybka, dynamiczna i mocno wciąga. Co ważne, produkcję da się przejść więcej niż jeden raz, co stanowi dość znaczący atut. Koniecznie zerknijcie na to, co przygotowali deweloperzy.