Life is Strange: Episode 1 - Chrysalis (PS4)

ObserwujMam (3)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (1)

Life is Strange: Episode 1 - Chrysalis (PS4) - recenzja gry


@ 03.02.2015, 14:26
Patryk "juve" Jankowski
Jestem szczęśliwym, wieloletnim i oddanym użytkownikiem konsol PlayStation. Lubię dopracowane, rozbudowane i ambitne gry wideo z najwyższej półki. Osobiście znam Solid Snake'a, z Larą Croft umawiałem się na randki i mieszkam w Residencji. Rzekłem.


Mimo iż bawiłem się super, martwi mnie jedna sprawa - mało wyeksponowany wątek główny, albo inaczej - zbyt dużo wątków na raz. Protagonistka, Max Caufield, jest nieco zagubiona w rzeczywistości, która ją spotyka. Nie wie, co się z nią dzieje, ale dzięki możliwości cofania czasu jest w stanie zmienić życie wielu ludzi - i to dobitnie. Do tego wprowadzono zagrożenie kataklizmem (tornado), które połączone jest z wątkami paranormalnymi, jak również zaginięciem Rachel Amber. Gracz tak naprawdę nie wie do samego końca odcinka w czym rzecz - szuka Amber, czy zajmuje się kataklizmem? Fajnie że poznaliśmy świetną społeczność, ale co z wątkiem głównym? Wprowadza to nieco chaosu, który, mam nadzieję, w miarę postępów zniknie.

Life is Strange: Episode 1 - Chrysalis (PS4)

Pierwszy odcinek Life is Strange to tak naprawdę tutorial – wstęp do świata gry oraz mechanizmów. Dla przykładu, jeśli chodzi o kontrolowanie upływu czasu, wygląda to tak, że każdy czyn, rozmowę, czy nawet cut-scenkę da się cofnąć. Zabieg efektowny, ale również zabijający nieco tajemniczość całej produkcji. Gracz może rozmawiać z kim chce, ale, gdy zrobi coś nie tak, cofa czas i podchodzi jeszcze raz do problemu. Rozmywa się zatem system wyborów, nie mają one realnego znaczenia, bo możemy sobie sprawdzić sytuację z drugiej strony. Obrazując problem, podczas gdy Max z Chloe dają się złapać na małej imprezie u tej drugiej w pokoju, wpada ojczym i musimy się ukryć. Możemy jednak zainterweniować i uratować Chloe. W jednym i w drugim przypadku ma to wpływ na przyszłość, ale pryska niepewność podejmowanych wyborów. Być może jednak będą one miały realne odzwierciedlenie w odcinkach kolejnych oraz w zakończeniu całej przygody.

Wnioski takie można wysnuć na podstawie tego, że większość wydarzeń oraz zagadek opiera się właśnie na poznawaniu przyszłości. Max jest w stanie wykorzystać tę wiedzę do oddziaływania na przedmioty w teraźniejszości (?), co oznacza, że wie gdzie stanąć, co podnieść, jak i co zrobić, gdzie co jest schowane oraz jak porozmawiać z ludźmi. Na początku system może się wydawać chaotyczny, ale po kilku chwilach będziecie z niego efektownie korzystać. Tutaj również posłużę się przykładem. Widzimy np. w przyszłości, jak ktoś coś chowa, albo wyciąga. Następnie, w teraźniejszości, wiemy jak to znaleźć. Wprowadza to wiele ciekawych twistów w opowieści.

Rozgrywka oczywiście pozwala na dowolną eksplorację Blackwell Academy. Jako Max Caufield możemy poruszać się po korytarzach, klasach, łazienkach (uważajcie tam), jak również pokojach naszych znajomych. Klimat jest niesamowity, bowiem internat jest pełen ludzi, a każdy ma coś do powiedzenia i jakieś problemy – wiecie, życie nastolatków w szkołach. Bohaterką kierujemy w prosty i intuicyjny sposób, wybory mamy podpisane pod konkretne przyciski, a w menu otrzymujemy dostęp do telefonu – Max pisze smsy oraz prowadzi obszerny dzienniczek.

W mojej opinii zaletą gry jest również ścieżka dźwiękowa – po prostu przepiękna. Przygotowano dla graczy utwory akustyczne, spokojne, wprowadzające w nastrój sennego miasteczka. Gitara akustyczna jest tutaj na porządku dziennym. Temat główny to mistrzostwo, a nie sposób nie wspomnieć o grze aktorskiej. Polscy aktorzy powinni się uczyć, bowiem dubbing w Life is Strange to klasa sama w sobie.

Life is Strange: Episode 1 - Chrysalis (PS4)

Oprawa graficzna ma przebłyski, ale ogólnie gracze nie zostaną zwaleni z nóg. DONTNOD Entertainment wydało Life is Strange na PlayStation 4, Xboksie One, PlayStation 3, Xboksie 360 oraz PC-tach. Decyzja o tym z pewnością zaważyła na jakości oprawy, która jest bardzo dobra, ale o poziomie next-gen nie ma co mówić. Razi nieco animacja bohaterów, szczególnie że to przygodówka, a jakość animacji twarzy jest raczej słaba - włosy się nie poruszają, o ustach nawet nie wspomnę. Wykonanie oświetlenia oraz obiektów może się podobać. To dobry poziom, ale nie wybitny.

Podsumowując, Life is Strange ma wielki potencjał. Wprowadza ciekawą tematykę, za co grę cenię. Blackwell Academy to niezwykłe miejsce i żyją tutaj niezwykłe postaci. Szkoda tylko, że - na ten moment - wiemy niewiele na temat historii tego miejsca. Pierwszy odcinek to taki tutorial. Oby gra się rozkręciła, bo ma potencjał.


Długość gry wg redakcji:
2h
Długość gry wg czytelników:
2h 35min

oceny graczy
Dobra Grafika:
Oprawa graficzna, w szczególności oświetlenie, może pochwalić się bardzo dobrym wykonaniem. Nieco słabo wypadają animacje postaci, ale idzie to przełknąć.
Genialny Dźwięk:
Magiczny soundtrack!
Świetna Grywalność:
Po powrocie do Arcadia Bay, a w szczególności Blackwell Academy, nie chce się wracać do naszego świata.
Świetne Pomysł i założenia:
Pomysł z cofaniem czasu intrygujący, świeży, ale mający też swoje słabe strony.
Świetna Interakcja i fizyka:
Mnóstwo elementów, z którymi możemy wejść w interakcję zachwyca.
Słowo na koniec:
Wysokiej jakości przygodówka, której pierwszy epizod - choć jest typowym wstępem do historii - warto ograć, bo scenariusz jest intrygujący.
Werdykt - Świetna gra!
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosUxon   @   08:32, 04.02.2015
Jeśli ten motyw z cofaniem czasu miał na celu być innowacyjny i przyciągnąć większą liczbę graczy, to pewnie się udało. Tyle, że zabija to sens takiej opowieści. Żadnego suspensu, bo można wszystko zrobić inaczej. Brak WŁASNYCH decyzji, tylko decyzje najlepsze dla nas po kilkukrotnym sprawdzeniu, co będzie lepsze, a co gorsze. Zniszczenie tego, co w tych grach - samograjach, było najciekawszym elementem. Autor tekstu żywi nadzieję, że być może będziemy w przyszłości czymś zaskoczeni jeśli chodzi o ten element, jednak mi jakoś nie chce się w to wierzyć. Raczej chodziło tylko o to, by się lekko i przyjemnie przechodziło i by grający czasem się nie zdenerwowali, że nie potrafili dobrze ocenić sytuacji i dokonali nie takiego wyboru jakiego chcieli dokonać. Prosta gra stała się prostacka.