Magią TWD były sceny, w których gracz musiał dokonać wyboru – ocalimy tę osobę, a może tamtą? W przygodach Bigby Wolfa, a przynajmniej ich pierwszej części, nie podejmujemy tak brzemiennych w następstwach decyzji. Wynika to jednak z fabuły – względem opowieści o zombie, tym razem pod naszą ręką nie znajduje się grono bohaterów, do których osobiście mocno się przywiązywałem, lecz jeden szeryf i towarzysząca mu Śnieżka. Mimo tego twórcy przygotowali kilka momentów, wymuszających od nas wybranie jednej z dostępnych opcji. Na ten moment ciężko natomiast sprecyzować, jak wielki wpływ będą miały podjęte decyzje na opowiadaną w grze historię – tego dowiemy się w kolejnych epizodach.

Szalenie emocjonalnie przedstawiono dialogi, na których przebieg mamy w pewnym stopniu wpływ. Choć w większości przypadków, niezależnie od wybranej opcji, rozmowa i tak potoczy się zgodnie z wcześniej zaplanowaną ścieżką, to możemy zdecydować, jak postrzegać będą Bigby'ego baśniowi mieszkańcy. Nic nie stoi na przeszkodzie by być po prostu złym, dociekliwym Wilkiem, ale równie prosta jest droga ku temu, by stać się Bardzo Złym Wilkiem, siejącym wszech i wobec strach i przerażenie. W połączeniu z – nie boję się użyć tego słowa – doskonałą narracją, człowiek nie zwraca uwagi na błyskawicznie upływający czas.



Nie mniej mocną stroną The Wolf Among Us jest zaskakująco piękna oprawa wizualna. Stworzone metodą cel-shading otoczenie wygląda zniewalająco, a kolejne sceny dosłownie kuszą, by uwiecznić je na screenshotach. Grając, cały czas ma się bezbłędne wrażenie obcowania z interaktywnym komisem. Doskonałe odczucia przynoszą przede wszystkim etapy rozgrywane nocą, kiedy podróżujemy po skąpanym w mroku, a jednocześnie rozjaśnionym przez kolorowe neony mieście. Klimat dosłownie wylewa się z ekranu, a jakby tego było mało, dopełnia go wyborna ścieżka dźwiękowa, napływająca ze słuchawek.

Nie mogę nie wspomnieć o postaciach – tych przez cały pierwszy epizod nie przewija się zbyt wiele, niemniej ich projekty są godne podziwu. Ponadto każda została doskonale zagrana, wliczając w to naturalny voice-acting. Nie mogłem też oprzeć się wrażeniu, że twórcy przy projektowaniu głównego bohatera sugerowali się Wolverinem, Śnieżka zaś łudząco przypomina Elizabeth z ostatniego BioShocka. Przypadek? Nie sądzę.



The Wolf Among Us: Episode 1 – Faith stanowi kapitalne wprowadzenie do nowej serii, a Telltale Games ponownie pokazuje, że co, jak co, ale wciągające przygodówki to jedna z ich domen. W ręce graczy oddana została opowieść dojrzała i intrygująca, tocząca się w bezwzględnym, rządzącym się własnymi prawami świecie. Na sam koniec kilkugodzinnej przygody poczęstowany zostałem mocnym, wywracającym fabułę do góry nogami zakończeniem, co w połączeniu z licznymi pytaniami, pozostawionymi bez odpowiedzi, prowadzi do tego, iż z wielkim zniecierpliwieniem wyczekuję kolejnego, miejmy nadzieję jeszcze lepszego, epizodu.

P.S. Gra udostępniona została na Steam w formie całości, tzn. za jednym zamachem kupujemy dostęp do wszystkich pięciu epizodów. Każdy następny, wzorem The Walking Dead, udostępniany będzie w pewnym przedziale czasowym, automatycznie pobierając się na dysk po jego debiucie na łamach wspomnianej platformy. Konsolowcy mogą z kolei nabywać także pojedyncze rozdziały opowieści.