Podobać się może model jazdy, stanowiący coś pomiędzy symulacją, a zręcznością. Po wyłączeniu wszelakich wspomagaczy zdecydowanie bliżej mu do tego pierwszego określenia, choć do klasyki gatunku - Richard Burns Rally - jeszcze trochę brakuje. Niemniej, gra potrafi stanowić wyzwanie, a ryzyko opuszczenia trasy i wylądowania w rowie przy nieumiejętnym wchodzeniu w zakręt jest całkiem spore. Od siebie polecam grać na kierownicy, a w ostateczności padzie, choć mając do dyspozycji jedynie klawiaturę przy odrobinie samozaparcia też idzie wykręcać dobre czasy.



Całkiem nieźle odwzorowano zachowanie poszczególnych samochodów – różnią się od siebie masą czy osiągami, co jest łatwo wyczuwalne. Ford Fiesta RS WRC to dużo potężniejsza i bardziej zrywna bestia od słabiutkiego Citroëna C2, a z kolei Mitsubishi Lancer EVO X to pojazd zdecydowanie cięższy. Ponadto bardzo poprawnie odwzorowano system uszkodzeń, zarówno tych wizualnych, jak i technicznych. Po przywaleniu w kamienie, większe barierki czy drzewa z samochodów odpadają zderzaki, tłuką się szyby czy wgniata karoseria, a auto traci właściwości jezdne. Gdy uszkodzimy silnik, zacznie stopniowo zwalniać, a po mocnej kraksie szybka jazda i osiągnięcie dobrych wyników pozostanie jedynie w sferach marzeń. Nie inaczej sprawa ma się w momencie naruszenia podwozia – rajdówka może w takim wypadku ściągać do boku czy nie trzymać się stabilnie podłoża, co dodatkowo utrudnia nam jazdę. Dobrze, że chociaż pod tymi względami Milestone wywiązało się z zadania.

O oprawie wizualnej już wspominałem, ale muszę napomknąć jeszcze o efektach. Fatalnie wygląda przede wszystkim wszystko to, co powiązanie jest z animacją wody. Po wjechaniu w wielką kałużę wylatuje za nami coś w rodzaju dymu, a moment gdy jechałem po lekko zmoczonym asfalcie, a za samochodem tryskały ogromne ilości pary, kazał mi się zastanowić, czy aby czasami mój pojazd nie uległ samozapłonowi. Podobna sytuacja ma miejsce przy animacji kurzu unoszącego się w momencie zasuwania po wysuszonym szutrze. Wygląda to rzecz jasna fatalnie i cofa nas do zamierzchłych czasów pierwszych Colinów, a może nawet jeszcze wcześniej.



Równie słabo wypada dźwięk. Muzyka z menu po chwili staje się mocno irytująca, a rajdówki brzmią FATALNIE. Miałem niejednokrotnie przyjemność posłuchania na żywo tych maszyn w akcji i w powiem Wam, że wrażenia są niesamowite. Ryk silnika potrafi wywołać ciarki na plecach, czego nie można powiedzieć o wirtualnych odpowiednikach z WRC 3 . Nie dość, że większość jednostek brzmi podobnie, to zamiast dźwięku potężnych, kilkuset konnych bestii, z głośników/słuchawek płynie melodia na myśl przywodząca elektryczną podkaszarkę do trawy. I szczerze mówiąc, wcale bym się nie zdziwił, gdyby ekipa odpowiedzialna za dźwięk w taki sposób zasymulowała brzmienie silnika.

WRC 3 to tytuł ze wszech miar średni. Choć bawiłem się przy nim całkiem dobrze, to będąc fanem klasycznych rajdówek, zdecydowanie wolę wrócić do zręcznościowego DiRT 3, by po raz milionowy przejechać tą samą trasę, czy starszych części Colin McRae. Nie wiem co stanowi główny problem w przypadku Milestone, ale albo jest to brak funduszy, albo umiejętności. Włoska ekipa miała trzy szanse na wydanie porządnej szpili i trzy razy wypuściła średniaka. To chyba wystarczający argument, by powierzyć licencję w ręce innego zespołu, z większymi ambicjami i możliwościami, prawda?