Zapowiedź gry Need for Speed: The Run (XBOX 360)
Zastosowany model jazdy będzie, jak twierdzi ekipa Black Box, czymś pomiędzy Shiftem 2 a Hot Pursuit. Pokierujemy więc pojazdami w stylu zręcznościowym, acz z domieszką symulacji. Tą stanowić będą głównie czynniki wpływające na prowadzenie wynikające z budowy pojazdu. Poczujemy różnicę między wozem z napędem na przednią i tylną oś. Na krętych drogach lepiej spisze się choćby Porsche, zupełnie za to nie sprawdzi się tam masywny Dodge. Twórcy wspominają przy tym, że trasy, choć zostaną żywcem przeniesione z rzeczywistości, na pewnych odcinkach zostaną odpowiednio przemodelowane, aby lepiej się po nich jeździło. Ma to szczególne znaczenie ze względu na fakt, iż – podobnie jak w Hot Pursuit – najprawdopodobniej wszelkie zakręty pokonamy na pełnej prędkości z wykorzystaniem driftu.
Większość wyścigów będzie opierała się na samej rywalizacji z przeciwnikami, czasem jednak zostaną nam postawione różne dodatkowe cele. Na jednym z trailerów zadaniem takim jest prześcignięcie 10 oponentów, jadąc za kierownicą Porsche 911 GT3. Póki co nie wiadomo, czy takie misje poskutkują jedynie bonusem punktowym w Autologu, czy też od ich wykonania będzie uzależniony wynik rywalizacji. Na pewno zapewnią za to kolejną porcję emocji i adrenaliny.
Emocje stanowią zresztą jeden z motywów przewodnich nowej produkcji Black Box. Need for Speed: The Run stawia na prędkość, efektowne kraksy, szaleńcze ucieczki i skryptowane akcje. W pierwszym z zaprezentowanych gameplay'ów Jack bierze udział w wyścigu, jednak zakłóca go policja. Samochód bohatera zostaje zniszczony, ten więc musi uciekać pieszo. Po długim rajdzie po dachach w końcu znika mundurowym z pola widzenia. Zaczaja się za kontenerem i po obezwładnieniu „niebieskiego” kradnie radiowóz, aby kontynuować jazdę. Ale to nie koniec – szybko na jego ogonie pojawia się uzbrojony helikopter pewnej organizacji, która pragnie dopaść kierowcę. Ucieczka kończy się kraksą i dachowaniem, wskutek którego auto ląduje na torach. Jak nietrudno się domyślić, w tej samej chwili zza zakrętu wyłania się pociąg, a my mamy tylko kilkanaście sekund, aby uciec z wraku. Takich sekwencji będzie więcej, ale raczej nie powinniśmy narzekać na ich przesyt. Twórcy twierdzą, że zajmą one maksymalnie 10% czasu gry.
Problem tkwi w tym, iż nie wiadomo, jak fani serii przyjmą tę innowację. Jak dotąd w żadnym NFS'ie nie dało się opuścić wnętrza samochodu. Teraz zresztą element ten zostanie ograniczony do krótkich sekwencji, w trakcie których będziemy musieli pomagać bohaterowi wstukując różne kombinacje przycisków (QTE). Na dzień dzisiejszy reakcje są mieszane – osoby, które miały już okazję zobaczyć fragment produkcji, choćby na targach, raz chwalą ją za rozmach i efektowność, innym razem zaś uważają przerywniki za niepotrzebne odrywanie gracza od jazdy. Sam nie jestem do końca przekonany, między innymi dlatego, że QTE wyglądają na dość proste, a co za tym idzie, mogą po pewnym czasie przynudzać. Nie widać w tym aspekcie żadnego wyzwania, jedynie średniej jakości próbę zaangażowania klienta w wydarzenia przedstawiane na ekranie.
W chwili obecnej Need for Speed: The Run budzi liczne nadzieje, ale wywołuje także obawy. Te drugie dotyczą głównie nowych elementów, czyli wspomnianych sekwencji pieszych z wykorzystaniem QTE oraz fabuły. Więcej jest jednak pozytywów – Kanadyjczycy pichcą szybką, efektowną ścigałkę, czerpiącą garściami z najlepszych odsłon nowej generacji NFS'ów, zapoczątkowanej przez Undergrounda. Dzięki skryptowanym akcjom, wykorzystaniu niesamowitego silnika Frostbite 2.0 i modelowi jazdy wzorowanemu na Hot Pursuit, The Run ma duże szanse na sukces. Oby tylko ekipa Black Box dopracowała swój twór bardziej niż poprzedni projekt (Undercover), a 15 listopada odpalimy solidną, emocjonującą produkcję.
The Run raczej nie będzie grą genialną, ale ma duże szanse na zawojowanie rynku ścigałek. Ma być szybki, efektowny, ładny, z ciekawą fabułą. Potrzeba czegoś więcej?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler