Afterfall (PS3)
Ostatnimi czasy coraz częściej zdarza mi się krzewić herezję typu: "Polskie produkcje przechodzą swój renesans". Sami twórcy bardziej przykładają się do swoich prac i mamy kilka szczególnych perełek, którymi możemy się pochwalić. Do grona tych, którym zależy na jakości swojego projektu, chce zaliczyć się Nicolas Games ze swoim całkiem świeżym Afterfall: Insanity. Czytając informacje czy oglądając niedawną konferencję, na której pokazano właśnie Afterfall’a, przypomniała mi się historia z mojego dzieciństwa. Chodziłem wtedy do szkoły podstawowej i niefortunnie złamałem sobie obojczyk. Po całej kuracji przyszło upragnione odszkodowanie, które o dziwo rodzice przeznaczyli w moje ręce. Tamtej nocy oglądałem bodajże polski program Game One (mogę się mylić, bo bardzo możliwe, że był już wtedy Hyper) i akurat leciał wywiad z pracownikami firmy LEM. Wydawali oni wtedy polską „superprodukcję”, Nina: Kroniki Agenta – Tunele Afganistanu. Wychwalali ją pod niebiosa, że ciekawa bohaterka posiadająca moc czytania w myślach, że ogólna zadyma, że trudna itd. Podjarany poszedłem spać z myślą, że muszę w tę grę zagrać. Idąc do szkoły zauważyłem, że Nina jest sprzedawana w kiosku. Nie zastanawiając się pobiegłem z banknotami do pani Halinki i kupiłem egzemplarz najgorszej gry, w jaką miałem okazję zagrać. Jaki z tego morał drogie dzieci? Po pierwsze: nie warto słuchać panów w garniturach i tym bardziej wierzyć w ich słowa. Po drugie: nie kupujcie gier w kioskach!
Mamy rok 2012, Ziemia zostaje zniszczona wskutek wojny nuklearnej, a ludzkość ukrywa się w schronach. Głównym bohaterem, którego poczynaniami będziemy sterować, jest psycholog Albert Tokaj, który oczywiście kojarzy się jedynie ze sławnym winem. W takich klimatach Nicolas Games Intoxicate próbuje umieścić survival horror i porządnie nas wystraszyć. Insanity jest swoistym wprowadzeniem do uniwersum Afterfalla, czyli możemy być pewni, że pojawią się kolejne produkcje właśnie w tym świecie. W sieci od jakiegoś czasu można podziwiać bardzo ciekawie wyglądające zdjęcia, również to z robiącą piorunujące wrażenie XXI-wieczną husarią. Zapowiadało się naprawdę dobrze. Trailer, chociaż nie powalał, dawał malutkie światełko w tunelu. Do momentu konferencji, na której pokazano gameplay i czar prysł w ciągu około 30 minut.
Na pierwszy rzut oka wydawało się, że gra będzie bardzo przypominać Dead Space, głównie mechaniką, klimatem oraz muzyką. Jednak im dalej w las, tym coraz bardziej chciało mi się teleportować na tę konferencję i powiedzieć obu panom, aby poszli zrobić coś bardziej pożytecznego, wyjść z psem czy wyrzucić śmieci. Do końca myślałem, że gra jest może w 50% skończona, w 30%, a tu kolejny cios, który już totalnie znokautował – 75%, ale po kolei.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler