Walka w grze to nie tylko starcia z rywalami komputerowymi. Twórcy kończą testować tryb split-screen, który umożliwi zabawę aż czterem graczom zgromadzonym przy jednym, najlepiej ogromnym telewizorze. Prócz zabawy przy jednej konsoli, będziemy mogli także połączyć się poprzez sieć Internet i tłuc oponentów oddalonych o dziesiątki, setki, a nawet tysiące kilometrów. Tryb rozgrywki wieloosobowej w poprzedniej części Motorstorm był bardzo dobry sądzę więc, że i tym razem nie powinniśmy mieć powodów do narzekania.

Udogodnienia znaleźć będziemy mogli również w innych aspektach gry. Gracze wytykali na przykład pierwszej części zupełnie nie intuicyjne menu oraz skoki animacji, zdarzające się podczas dłuższego grania. Panowie z Evolution Studios zapewniają, że tym razem gra będzie dopieszczona w każdym detalu i na tego typu niedoróbki nie ma po prostu miejsca.



Weźmy na przykład grafikę. Już na screenach widać, że gra wygląda rewelacyjnie. Szczegółowe i śliczne modele samochodów oraz piękna, zrealizowana w niespotykany do tej pory sposób w wyścigach roślinność robią ogromne wrażenie. Możemy liczyć także na efektowne wybuchy, oraz w pełni destrukcyjne środowisko. Otoczenie nie będzie odgrywało jedynie roli dekoracyjnej, lecz znacząco wpłynie na przebieg wyścigów. Wystarczy bowiem, że uderzymy w podpory utrzymujące na miejscu jakieś belki, czy inne graty, a polecą one z hukiem na sam środek trasy eliminując skutecznie konkurencję!

Co do dźwięku, prócz standardowego pakietu mniej lub lepiej pasujących utworów, w grze zostanie umieszczony „custom player”. Gracze będą mogli słuchać w trakcie jazdy preferowanej przez siebie nuty. Jakże prosty i genialny pomysł, który powinien być dostępny praktycznie we wszystkich pozycjach tego typu. Towarzyszące zabawie efekty specjalne winny brzmieć naturalnie i sugestywnie. Jadąc przez dżunglę można poczuć, że ta cała bujna roślinność żyje, a nie jest tylko pustym tłem. Na plaży słychać szum oceanu, w lesie śpiew ptaków, a pośród szczytów górskich uraczy nas świst wiatru i echo ryczących silników.



Twórcy Motorstorm wydają Pacific Rift w równie dobrym momencie jak wtedy gdy na rynku pojawiła się pierwsza część. Za pierwszym razem konsola była nowością, a gra uzyskała dzięki temu znaczący sukces komercyjny. Tym razem konsola jest już dobrze zakorzeniona na rynku, a twórcy wiedzą jak z niej wycisnąć wszystko co najlepsze, a to z pewnością przełoży się na wykonanie i finalny efekt produktu. Motorstorm: Pacific Rift zagości na półkach sklepowych w najgorętszym i teoretycznie najtrudniejszym pod względem konkurencji okresie świątecznym. Sądzę jednak, że jakość prezentowana przez najnowsze dzieło studia Evolution Studios pozwoli mu się z pewnością obronić i zdobyć wielu nabywców. Czy tylu co za pierwszym razem? Czas pokaże.