Spokojnie można pokusić się o stwierdzenie, iż w dotychczasowych odsłonach serii – oczywiście tylko tych wydanych w obecnym wieku – więcej było walki niż skakania po ścianach i przestawiania dźwigni. Wrogowie z respawn wypisanym na czole, to jedna z wizytówek serii. Jeśli nie udało Ci się przeskoczyć z poręczy na poręcz i spadając miałeś tyle szczęścia, że wylądowałeś na niższej platformie, bajo bongo, natrętni przeciwnicy wyskakiwali z kapelusza i ponownie musiałeś się z gagatkami rozprawiać. A propos rzeczy z kapelusza, ostatnio gdzieś jakiś karny komuś wyskoczył i niezbyt się nam to Polakom spodobało. Dlatego też, wszystkiemu co z kapelusza, mówimy zdecydowanie, nie ! I tak też powiedzieli sobie twórcy, dzięki czemu nowy Książę będzie zdecydowanie częściej skakał i główkował jakby tu skoczyć, niż walczył. Oczywiście tego drugiego elementu zabraknąć w grze nie może, aczkolwiek przeciwnicy staną na naszej drodze zdecydowanie rzadziej. Nie myślcie sobie jednak, że jest to jakiekolwiek ułatwienie. Nie, nie, sługusi ciemności pojawią się w mniejszej liczbie, lecz za to z większą ilością oleju w głowie. Dzięki udoskonalonemu AI każda walka ma być unikatowym przeżyciem.



Co ciekawe, Prodigy nie będzie tytułem liniowym. W poprzednich częściach gracz podążał sztywną, wyznaczoną przez dewelopera ścieżką. Teraz twórcy stworzyli nieskrępowany żadnymi sztucznymi barierami świat, w którym możemy udać się tam, gdzie tylko dusza zapragnie. Oczywiście, wybierając konkretną drogę zmieniamy bieg historii i istnieje naprawdę niewielka szansa, iż dwóch grających w oddzielnych pomieszczeniach graczy przeżyje tę samą przygodę. Jedynym ograniczeniem w dostępie do wirtualnych krain są moce magiczne Eliki, które „wykupujemy” wraz z postępem rozgrywki, za kolekcjonowane żetony.

A propos kupowania, marketingowcy z Ubi odwalili kawał dobre roboty, ustalając datę premiery na gorący przedświąteczny okres czasu. Moim skromnym zdaniem Prodigy zniszczy wszystkie poprzednie części serii i pokaże wszystkim zręcznościówkom pretendującym do miana gry roku 2008, gdzie raki zimują. Oczywiście, jeśli tylko nowy Prince of Persia zdąży pojawić się na półkach sklepowych przed 31. grudnia. Zapewniam Was, jest na co czekać.