Niewątpliwą zaletą Wasteland 3 jest też zróżnicowany świat oraz zimowa oprawa. Skute lodem Kolorado po, no nie oszukujmy się, miejscami strasznie nudnej i nijakiej pustynnej Arizonie, jawi się wręcz jako zbawienie. Odniosłem również wrażenie, że deweloperzy, projektując tę część, mogli pozwolić sobie na dużo więcej swobody niż przy dość zachowawczej i takiej poprawnej „dwójce”. Przestali wreszcie czuć na plecach oddech hardkorowych fanów, więc zdecydowali się popuścić nieco wodze fantazji. I opłaciło się!
Bo oprócz klasycznych, zaśnieżonych terenów otwartych, trafiamy do naprawdę dziwnych i niezwykle charakterystycznych miejsc. Dużo jest też znanych z cyberpunkowego klimatu neonów, kontrastujących kolorów (nie wszędzie, oczywiście), ale też dziwacznych frakcji i odklejonych grup bandytów - typowych dla „mad maksowych” klimatów. Ot, choćby latynoski gang klaunów podłączających własnoręcznie skonstruowane ładunki wybuchowe do świń i używanie ich jako broni (szkoda, że my nie możemy wykorzystać tego patentu)!
W oczy rzucają się jedynie niedoróbki techniczno-graficzne – przynajmniej w wersji na konsole. Płynność często waha się między 45 a 20 klatkami na sekundę, spadając w najmniej spodziewanych momentach. Nadal nie rozumiem, skąd biorą się takie trudności z utrzymaniem animacji, zwłaszcza, że grałem na Xboksie One X.
Oprócz tego w niektórych lokacjach nie wyświetlały się poprawnie tekstury, albo w ogóle się tam nie pojawiały. No i bardzo zabrakło mi opcji szybkiej podróży – to mechanizm, którym rozpieściły nas współczesne gry, choć wielu uważa go za fanaberię. Ja jednak nie mogę przeboleć, że dotarcie do nawet najodleglejszej lokacji wiąże się z przymusem ręcznego podróżowania. I choć istnieje opcja „autopilota”, to jednak nadal musimy czekać i oglądać przejazd.
Podsumowując, Wasteland 3 dzięki świetnie zaprojektowanemu światu, niezwykle – paradoksalnie, jak na postapokalipsę – barwnemu i charakterystycznemu Kolorado, zyskało dużo świeżości oraz polotu. Choć rozgrywka to nadal crème del a crème gatunku klasycznych cRPG-ów połączonych z turowym systemem walki, to dzięki kilku uproszczeniom i modyfikacjom (m.in. w schludniejszym interfejsie) dużo lepiej wygląda na ekranie. Łatwiej połapać się, o co grze chodzi, a także złapać bakcyla na podobne projekty z tego typu rozwiązaniami. Najnowsze dzieło studia inXile Entertainment może śmiało pretendować do miana wybitnego, a Briana Fargo wysłać na zasłużony odpoczynek!
Świetna |
Grafika: Choć konsolową wersję dotknęło kilka graficznych bubli, to oceniając grę pod względem projektu świata, śnieżne Kolorado, tak zróżnicowane i pełne kontrastów, spisuje się na medal. |
Świetny |
Dźwięk: Ścieżka dźwiękowa świetnie pasuje do klimatu gry i stanowi dobry akompaniament do podróżowania po nieznanych lądach skutego lodem stanu Kolorado. |
Świetna |
Grywalność: Rozgrywka jest bardzo intuicyjna i wciągająca, a dzięki uproszczonemu i odchudzonemu interfejsowi wreszcie nie stanowi przeszkody w rozczytaniu się, o co grze tak naprawdę chodzi. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Totalny zwrot o 180 stopni, jeśli idzie o zaprezentowanie postapokalipsy, w stosunku do Wasteland 2, to był dość ryzykowny ruch, ale wydaje mi się, że bardzo potrzebny. Finalnie - opłaciło się! |
Świetna |
Interakcja i fizyka: Gra cały czas serwuje humorystyczne akcenty i puszcza oko do graczy (robienie żółtych śnieżek, to chyba najlepszy przykład!). Oprócz tego każda lokacja oferuje jakieś skróty / alternatywne przejścia / zamknięte pomieszczenia, których eksploracja z reguły nam się opłaca - a często jest czynnikiem decydującym o tym, czy wygramy w jakimś starciu. |
Słowo na koniec: Wasteland 3 autorstwa studia inXile Entertaniment to świetna gra! Kompletna, można by rzec - i nie będzie tu ani krzty kłamstwa. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler