Na deser jest jeszcze tryb Pandora – ostatnia deska ratunku, dla osób, dysponujących resztkami energii życiowej. Po jego odpaleniu poświęcamy niejako jednego ze swoich zawodników, drugi natomiast dostaje bonus do siły, jak również nieograniczony pasek „Cross”, no i dziesięć sekund na to, by odwrócić szalę zwycięstwa na naszą stronę. Raz czy dwa razy udało mi się coś w ten sposób osiągnąć, niemniej jednak, przyznam, że łatwo nie jest. Co z tego, że faktycznie przez chwilę jesteśmy mocniejsi, kiedy przeciwnik jest dobry i potrafi unikać ciosów? Po tym, jak licznik spadnie do zera, a oponent nadal stoi, automatycznie przegrywamy. Mimo tego że trudno jest skutecznie wykorzystać tryb Pandory, jego obecność w grze jest mile widziana. Wprowadza dodatkowe emocje do rozgrywki i trzyma w napięciu do samego końca. Nawet potencjalny zwycięzca musi być ostrożny, jeśli chce faktycznie zatryumfować.
W Street Fighter X Tekken, jak sam tytuł wskazuje, znajdujemy wojowników dostępnych w dwóch największych seriach bijatyk: w Street Fighterze oraz w Tekkenie. Z tego pierwszego widzimy między innymi: zręcznego Ryu, piękną Chun-Li, potężnego Sagata oraz zabójczego pięściarza Balroga. Po drugiej stronie barykady są zaś np.: Yoshimitsu, Heihachi, Jin i Kazuya. W sumie zawodników jest blisko czterdziestu, a podział jest 50/50. Co ważne, jeśli w zestawie brakuje jakiegoś waszego ulubieńca, deweloper oferuje dodatkowe DLC, w których pobrać można pojedynczych wojowników. Być może właśnie tam znajdziecie swego faworyta. Oczywiście wszystkie postaci świetnie wymodelowano oraz równie ładnie opracowano ich animacje. Jak na Street Fightera przystało, jest efektownie i kolorowo, a dla obserwatorów, chaotycznie. Wystarczy jednak zagrać kilka godzin aby przekonać się, że w tym szaleństwie jest metoda. Metoda, którą początkujący ogarną szybciej jeśli skorzystają z dostępnego na początku samouczka. Z jego pomocą znacznie łatwiej pojąć wszystkie najistotniejsze aspekty zabawy.
Na koniec elementów rozgrywki, słów kilka na temat trybu wieloosobowego. Ten w sumie nie wnosi niczego szczególnego. Zamiast tłuc oponentów kontrolowanych przez komputer, walczymy z żywymi przeciwnikami. Kod sieciowy sprawuje się całkiem w porządku i nie zauważyłem w jego pracy żadnych większych problemów. Czasem drobna czkawka się pojawiała, ale nic wyjątkowo dokuczliwego. Co ciekawe, grając w jednoosobowy tryb Arcade w każdej chwili możemy otrzymać wyzwanie od innego gracza. System taki funkcjonował wcześniej w Marvel vs. Capcom, także i tutaj działa jak należy. Jego zadaniem jest imitowanie automatu, stojącego gdzieś w sali z grami, do którego w każdej chwili może ktoś podejść i przyłączyć się do akcji. Prócz walk w stylu Tag Team, mamy też tryb Scramble, w którym 4 graczy tłucze się jednocześnie oraz nieprzerwaną bitwę, która sprawdza wytrzymałość poszczególnych zawodników. Następujące po sobie rundy nigdy się nie kończą, a więc o ewentualnym zwycięstwie decyduje zmęczenie materiału.
Jako że Street Fighter X Tekken działa na silniku zapożyczonym od Super Street Fighter IV, oprawa audio-wizualna jest o porównywalnej jakości. Wszystkie postaci są pełne szczegółów, kolorowe i płynnie animowane. Na plus można też zaliczyć zróżnicowane tła, które choć oglądamy przede wszystkim z jednej perspektywy (kamera zawieszona jest z boku), trzymają wysoki poziom. Jest na nich mnóstwo drobnych szczegółów, no i oczywiście całkowicie różnią się stylistyką. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko interaktywnych teł, które w jakiś sposób reagują na nasze poczynania. Ewentualnie otoczenia, które można by dewastować (może w części kolejnej?). Całości dopełniają kiczowate komentarze – tak charakterystyczne dla bijatyk Capcomu – oraz typowo „japońska” techniawa.
Podsumowując, dla fanów mordobić jest to tytuł obowiązkowy. Od czasu Mortal Kombat nie bawiłem się tak dobrze i z chęcią będę wracał do świata Street Fighter X Tekken przez najbliższe kilka miesięcy. Stara, sprawdzona mechanika walki, garść nowych rozwiązań i przyjemna dla zmysłów oprawa audio-wizualna. Czy można chcieć czegoś więcej?
Genialna |
Grafika: Naprawdę wyśmienita, choć może się zdawać nieco "cukierkowa". |
Świetny |
Dźwięk: Kiczowate dialogi, dynamiczne efekty specjalne i muzyka elektroniczna - wszystko jak na japońską bijatykę przystało. |
Genialna |
Grywalność: Można grać miesiącami. Wymasterowanie każdego z zawodników to nie lada wyzwanie. |
Genialne |
Pomysł i założenia: Tryb Pandory, klejnoty oraz pasek Cross to miłe dodatki i wprowadzają trochę świeżości do skostniałego gatunku. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Brakuje interaktywnych aren. Samo tłuczenie gąb to za mało. |
Słowo na koniec: Wyśmienite mordobicie. Bawić się można zarówno w pojedynkę, jak i w większym gronie. W obu przypadkach potrafi pochłonąć bez pamięci. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler