Materdea @ 04.01.2015, 13:58
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨💻
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Gry niezależne mają to do siebie, że choć ubogie w jakiekolwiek zaawansowane mechanizmy rozgrywki, to swoim artyzmem i kunsztem projektantów (nierzadko projektanta) wywołują uśmiech oraz zdumienie. Idealnym przykładem takiego zachowania jest Lumino City.
Gry niezależne mają to do siebie, że choć ubogie w jakiekolwiek zaawansowane mechanizmy rozgrywki, to swoim artyzmem i kunsztem projektantów (nierzadko projektanta) wywołują uśmiech oraz zdumienie. Idealnym przykładem takiego zachowania jest Lumino City.
Produkcja State of Play Games to kontynuacja Lume – gry z 2011 roku, autorstwa tych samych ludzi. Lumino City kontynuuje wątek zaprezentowany w poprzedniczce, a więc historię dziadka oraz jego wnuczki. Jednak tym razem starszy pan zostaje porwany przez nieznanych sprawców na oczach dziewczynki.
Przedstawiony scenariusz nie jest niesamowicie wciągający, nie opiewa w iście hollywoodzkie zwroty akcji czy też trupy ścielące się gęsto przez rządną zemsty wnuczkę. Fabuła jest tylko pretekstem do kontynuowania podróży po tytułowym mieście Lumino, zwiedzania go i rozwiązywania niezwykle gęsto rozmieszczonych łamigłówek. Mimo to infantylny charakter historii dodaje uroku nie mniej infantylnej oprawie audiowizualnej, co razem stanowi przeurocze połączenie.
Lumino City z definicji jest klasyczną przygodówką point & click. Zbieramy przedmioty, rozwiązujemy zagadki logiczne, rozmawiamy – brzmi pięknie. W praktyce gra jest troszeczkę zbyt krótka (raptem na 4-5 godzin), co przekłada się na nieco mylne wrażenie, iż mamy do czynienia z pewnego rodzaju „benchmarkiem”. Tak naprawdę każda z kilkunastu odwiedzanych lokacji ma w sobie około dwie łamigłówki, więc nie musimy trudzić się też specjalnie, by w ogóle znaleźć coś do rozwiązywania.
Zagadki nie są także niezwykle wymagające. Choć rozgryzienie kilku było dla mnie nie lada wyczynem, to wbrew pozorom, opierają się na podobnych i relatywnie prostych mechanizmach. Po tym zazwyczaj przechodzimy dalej, wszak łamacz głowy odblokowywał (dosłownie) przejście do kolejnego miejsca. Nie bójcie się, w Lumino nie sposób się zgubić!
Siła produkcji zdecydowanie tkwi w jej prostocie, minimalizmie oraz oprawie audiowizualnej. Tytułowe miasto jest niezwykle kolorowe, pełne żywych oraz głębokich barw, a także - na swój sposób - baśniowe. Wypełnione zostało postaciami, których archetypy oglądamy w kultowych animacjach od Disneya – piekarze, budowniczowie, kobiety wieszające pranie. Jednym słowem, zwykli mieszkańcy rezydujący w niezwykłym, magicznym miejscu.
Brak tutaj jakiegokolwiek interfejsu, nikt nie mówi nam dokąd mamy iść, z kim porozmawiać, ani jak długo to robić. Wręcz przeciwnie – momentami musimy naciskać, mimo iż za pierwszym razem zostaliśmy spławieni. Cały nasz ekwipunek mieści się jedynie w torbie bohaterki, ale fakt ten nie jest wykorzystywany przez twórców do nierealistycznego wkładania wszystkich przedmiotów przez nas znalezionych. W inwentarzu znajdują się jedynie rzeczy, które faktycznie są w stanie się tam zmieścić. I takie smaczki budują klimat Lumino City.
Największą niespodzianką jest oprawa graficzna – niezwykle stylowa, prezentująca niesamowity sznyt oraz umiejętności projektantów. Całe tytułowe miasto jest wykonane z papieru (!), zaś efekt płynnego przemieszczania się bohatera i – co ciekawe – całego świata (jest trójwymiarowe niczym w Fez) wygląda jak animacja poklatkowa! Za tyle trudu, ręcznej roboty oraz zapału deweloperów należą się owacje na stojąco! Urzekająca jest również ścieżka dźwiękowa, lekko ambientowa, a po części elektroniczna. Połączenie daje niesamowicie pozytywne rezultaty, zaś sam soundtrack doskonale komponuje się z całą resztą.
Lumino City to prosta przygodówka point & click, która przede wszystkim urzeka oprawą audiowizualną. Łamigłówki wbrew pozorom są dosyć proste, ale czasami można się zaciąć i pomyśleć. Mimo wszystko jest to gra relatywnie krótka oraz oferująca niedużo zawartości. Starzy wyjadacze mogą być zawiedzeni, aczkolwiek osoby szukające czegoś nowego mogą w Lumino bawić się przednio.
Świetna |
Grafika: Oprawa graficzna to przepiękne rękodzieło! Wszystkie lokacje zostały wykonane przez samych deweloperów z papieru, tektur i wszelkiego rodzaju materiałów. |
Świetny |
Dźwięk: Muzyka to połączenie ambientu z elektroniką, co doskonale pasuje do quasi-steampunkowego projektu (steampunk w dużym nawiasie, wszak niewiele tam elementów rodem z Deus Eksa). |
Dobra |
Grywalność: W Lumino City gra się naprawdę przyjemnie. Szybko mija czas spędzony z tym tytułem. |
Dobre |
Pomysł i założenia: Pomysł z niekonwencjonalną oprawą graficzną jest jak najbardziej godny pochwały, acz pozostała reszta nie wybija się ponad grafikę. |
Dobra |
Interakcja i fizyka: Wbrew pozorom niewiele jest elementów, z którymi możemy przeprowadzić interakcję - jak na grę przygodową. |
Słowo na koniec: Lumino City to doskonała ciekawostka. Niestety nic ponad to. |
Werdykt - Dobra gra!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler