Z innych trybów znajdziemy m.in. „WRC Road School”, czyli szkołę-samouczek, mający wprowadzić nas w świat gry. Nauczymy się wyskakiwać z hop, pokonywać ostre zakręty, jeździć po mokrym asfalcie czy driftować. Żaden z elementów nie stanowi jednak poważnego wyzwania, nawet dla początkujących. To zasadniczo zwykła pokazówka, ale trochę można z niej wywnioskować i dzięki temu dążyć do poprawy swoich czasów na dalszych etapach gry. Poza tym nie brakuje standardowych, pojedynczych przejazdów, możemy też sobie zorganizować puchar czy zagrać w nieco przestarzałym i rzadko obecnie stosowanym trybie gorących krzeseł. Jest też multiplayer, do 16 graczy naraz, ale znalezienie chętnych do gry nie jest łatwe (wkrótce może być jeszcze trudniejsze). Na szczęście zabawa w pojedynkę jest tutaj jednak lepszym rozwiązaniem. Pod względem wariantów spędzania wolnego czasu raczej ciężko wymyślić coś innowacyjnego w grze opartej na licencji, a Milestone wykorzystało chyba wszelakie sprawdzone już wcześniej pomysły.
Słów kilka należy się modelowi jazdy i sterowaniu. Chociaż z założenia miał to być symulator rajdów, to w praktyce nie wygląda to kolorowo. Model jazdy jest bowiem mocno zręcznościowy i mało wymagający, a największym wyzwaniem jest tutaj podniesienie w menu poziomu umiejętności przeciwników, którzy po prostu automatycznie wykręcają lepsze czasy. Niestety, ostatnia naprawdę trudna i hardkorowa rajdówka z krwi i kości to wydany w 2004 roku Richard Burns Rally, a WRC 2 wydaje się być przy nim gierką dla przedszkolaków. To jednak w dużej mierze spowodowane jest przez odbiorców, którzy nad wyzwania przekładają frajdę płynącą z zabawy. Nie jest to dla mnie jakiś poważny minus, bo już się przyzwyczaiłem do zręcznościowych samochodówek, ale nie podoba mi się fizyka prowadzenia auta. W DiRT 3 czuć było po jakim rodzaju nawierzchni mkniemy, a tutaj odnosiłem wrażenie, jakby auto nieco lewitowało nad szutrem/asfaltem/śniegiem. Nie zawsze czuć też moc danej bestii, a co gorsza – większość pojazdów prowadzi się bardzo podobnie, nawet na kierownicy. Zdecydowanie brakuje indywidualności poszczególnych wozów, co na dłuższą metę potrafi irytować. Małą rekompensatą jest natomiast możliwość gry na klawiaturze – przy odrobinie wprawy można wykręcać niewiele gorsze czasy, niż na kierownicy.
Wielu graczy w poprzedniej odsłonie denerwował brak opcji cofania czasu, która dzisiaj jest coraz bardziej powszechna w grach z samochodami w roli głównej. Tutaj szczęśliwie flashbacki zostały dodane, co naturalnie należy uznać za plus, bo to pożyteczna opcja. Z innych nowości wypada wspomnieć o polskim komentarzu, w rolę pilotów wcielili się Michał Kościuszko i Maciej Szczepaniak. Obaj spisali się dobrze, choć lepiej wypada ten drugi – w końcu to zawodowy pilot. Nie zabrakło kilku drętwych komentarzy, ale całość trzyma poziom i jest miłym bonusem ze strony wydawcy. W skórę Kościuszki będziemy mogli zaś wcielić się w samej grze – jego Lancera Evo X znajdziemy w kategorii PWRC.
Wracając do opcji technicznych – plus należy się za szybkie loadingi – od wybrania trasy do rozpoczęcia wyścigu dzieli nas zaledwie kilka sekund, minus wlepiam za kiepskie udźwiękowienie. Pojazdy nie brzmią tak, jak powinny, a dźwięk silnika Forda Fiesta WRC to jakaś porażka. Rozumiem, że ten motor ma specyficzny odgłos, ale twórcy nagrali chyba odkurzacz, do tego małej mocy. W innych przypadkach wcale nie jest lepiej, a nawet grając w przyzwoitych słuchawkach silniki nie warczą tak, jak powinny. Szkoda.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler