W parze z pewnymi uproszczeniami (a momentami większymi niż tylko „pewnymi”), poszło również znaczące jej wzbogacenie w innych dziedzinach. Fable III jest o wiele, wiele dłuższy od swoich dwóch starszych braci. Pamiętamy za pewne, że „jedynka” i „dwójka” były grami po prostu śmiesznie krótkimi, a ich przejście – nawet z sumiennym wykonywaniem zadań pobocznych – zajmowało dosłownie kilka godzin . W przypadku „trójki” ten stan rzeczy uległ znaczącej poprawie, co należy uznać za duży plus produkcji (oczywiście na plus względem poprzednich odsłon trylogii). Ukończenie wątku głównego, chociażby z wybiórczym wykonywaniem zadań pobocznych i bez angażowania się w inne aspekty gry, zajmuje jakieś 10-12 godzin, co jest sporym krokiem naprzód. Także sam Albion wydaje mi się teraz miejscem nieco ciekawszym i różnorodnym. Często natkniemy się na ładne i pomysłowe lokacje, zaprojektowane nie tylko jako miejsca funkcjonalne, lecz również ładne. Stanowią swego rodzaju punkty orientacyjne i przyjemnie się do nich wraca.



W kwestiach technicznych, trzecia część „Bajki” prezentuje się po prostu dobrze. Grafika jest ładna i kolorowa, jakość tekstur zupełnie przyzwoita, ale faktycznie nie da się nie zwrócić uwagi na pewną archaiczność w jej wykonaniu. Mimo to nie można niczego szczególnego twórcom zarzucić. Na wyższym poziomie stoi natomiast oprawa dźwiękowa. Bardzo ładna, pobrzmiewająca w tle baśniowa muzyka świetnie wpasowuje się do klimatu produkcji, uzupełniając rewelacyjne nagrania lektorskie i efekty specjalne towarzyszące walkom.

Reasumując: trzecia część Fable jest inna niż pozostałe, ale mimo jej dużego „okrojenia” i uproszczenia wielu elementów nie uważam by tak naprawdę znacząco wpływało to na przyjemność czerpaną z zabawy. Owszem – w niektórych przypadkach twórcy poszli o krok za daleko, ale też z drugiej strony „trójka” jest znacznie dłuższa od swoich poprzedników, a tutejszy Albion jest dużo większy od tego z jedynki czy dwójki. Mimo pewnych niedogodności i kontrowersyjnych rozwiązań, ja pozostaję usatysfakcjonowany produkcją i nie uważam, by czas z nią spędzony był czasem straconym.