Niemożliwe! Hunt znowu na misji - recenzja filmu Rogue Nation


Zidan @ 19:58 25.08.2015


Główny odtwórca całkiem sporo się bije, trochę strzela, zalicza ostrą, podwodną akcję, a i nawet bierze udział w bardzo fajnie nakręconym pościgu samochodowo-motocyklowym. Tutaj zwraca na siebie uwagę przyzwoity montaż gwarantujący dynamiczny odbiór ukazywanych scen, ale i jednocześnie pozwalający widzowi skupić się na każdym prezentowanym ujęciu. W tym miejscu trzeba też pochwalić reżysera i operatorów, że w dużym stopniu odstąpili od zasypywania produkcji komputerową sztucznością i postawili na bardziej realistyczne popisy kaskaderskie. Tylko niekiedy Rogue Nation posiłkuje się wstawkami CGI, co… od razu rzuca się w oczy i daje dość przeciętny efekt. Dobrze w każdym razie, że starano się postawić – jak to się mówi – na efekty praktyczne. Dzięki temu wszelkie mocniejsze momenty robią naprawdę dobre wrażenie i stanowią niemałą rozkosz dla oczu widzów.



Bardzo pozytywną stroną obrazu jest też jego obsada. Niektórzy z nas mogą z pewnych względów nie lubić Tom’a Cruise’a, ale w Rogue Nation facet autentycznie mi się podobał. Ethan Hunt w jego wykonaniu ponownie jest w naturalny sposób uroczy, zdeterminowany, ale i zabawny, a ponadto wciąż imponuje sprawnością fizyczną (a aktor ma przecież już 53 lata na karku). „Chłopak” wciąż wypada wiarygodnie i w dużej mierze buduje ten film. Nie można jednak zapominać o innych odtwórcach: nie da się nie docenić Simona Pegga, tu grającego znanego od trzeciej części, specyficznego informatyka Benji’ego Dunn’a. Gość bez dwóch zdań kradnie każdą scenę i wybitnie rozluźnia atmosferę. Także Jeremy Renner dobrze poradził sobie w roli William’a Brandt’a. Wprawdzie jego rola zdaje się być nieco mniej absorbująca, ale Renner też ma swoje rewelacyjne momenty. Moim zdaniem troszkę słabiej wypadła tylko żeńska część obsady, w postaci Rebeki Ferguson. Niewiasta ma swój urok, ale prawdę mówiąc prawie w ogóle nie zapadły mi w pamięć sceny z jej udziałem (może poza jej eleganckim wyjściem z basenu w bikini). Niemniej aktorzy świetnie sobie poradzili z wyzwaniami i zdecydowanie zwiększyli klasę produkcji.



Mission Impossible: Rogue Nation jest niezobowiązującym, bardzo solidnym, letnim kinem rozrywkowym. Wprawdzie film podobał mi się nieco mniej niż Ghost Protocol (chociaż to właśnie Rogue Nation zbiera trochę lepsze noty), ale przez całe 2 godz. 11 minut bawiłem się naprawdę pierwszorzędnie. Przede wszystkim fajnie, że twórcy coraz śmielej wykorzystują triki kaskaderskie i minimalizują użycie komputera. Od tego całego CGI dostaję już mdłości i wysypki. Poza tym, obraz to masa szalonej akcji, dużo mocnego strzelania i niezłego poczucia humoru – czyli tego, co każdy facet lubi w szczególności (kobiety też, ale się nie przyznają). Seria o wyczynach Ethana Hunta wciąż utrzymuje bardzo przyzwoity poziom i jeśli tylko podobał Wam się poprzednik, tym razem też nie będziecie zawiedzeni. Rzadko to mówię, ale szóstkę też chętnie obejrzę. A może i nawet siódemkę.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudostwojtyp   @   09:19, 26.08.2015
Scena może i krótka, ale nie przesadzona :-) jak dla mnie bomba. Tutaj trzeba mieć wyczucie podczas realizacji takich scen