RetroStrefa - Tzar: Ciężar Korony
Brak porządnych strategii czasu rzeczywistego, podobnych do słynnego cyklu Age of Empires sprawia, że gracze muszą powracać do starych produkcji, by szlifować swoje zdolności zarządzania nie tylko armią na polu bitwy, ale także surowcami i ekonomią za grubymi murami. W dzisiejszym odcinku RetroStrefy nie odświeżymy sobie jednak kolejnej części Age of Empires, a zajmiemy się dalekim kuzynem tej znakomitej serii.
Tzar: Ciężar Korony to niezwykle popularna, przynajmniej w naszym kraju, strategia, w której zarządzamy nie tylko poszczególnymi jednostkami, ale także rozbudową mieściny i wydobyciem surowców. Wszystko oczywiście w czasie rzeczywistym, niczym w przywoływanym już Age of Empires. Cóż jednak świadczyło o unikalności Tzara?
Przede wszystkim specyficzny klimat. Właściwie nie wiem dlaczego w naszym kraju ta gra stała się tak popularna. Być może są za to odpowiedzialne średniowieczne realia europejskie, którym bardzo blisko do najlepszych czasów naszego państwa, kiedy to husaria trzęsła fasadami połowy kontynentu.
Mimo wszystko w samej grze duże znaczenie ma także magia, która jest wręcz wszechobecna i to właśnie wokół niej skupia się fabuła gry. Ta jest dość ciekawa – mamy więc kolejny element, który przykuwał do ekranu na długie godziny. Dzięki potężnemu magowi, który wspierał dobro, nasze królestwo dobrze prosperowało, a zło się go nie imało. Wszystko ze względu na tarczę ochronną, którą zarzucił czarownik. Jednak po pewnym czasie, gdy wiedział, że niedługo umrze, postanowił przelać swoją moc do kryształu. Jak się już zapewne domyślacie, kryształ ten został zagubiony, a do świata powróciło zło w najczystszej postaci. Król Roan został zabity, królestwo pogrążyło się w chaosie. Jego syn – Sartor, w którego się wcielamy, ledwo zdołał ujść z życiem. Przez kilkanaście lat był wychowywany przez adepta sztuk magicznych, by w końcu objąć dowodzenie nad rebelią i przywrócić porządek w państwie. Wszystko sprowadza się oczywiście do odnalezienia legendarnego kryształu, w którym zaklęta została potężna moc.
Być może nie brzmi to zbyt efektownie, ale uwierzcie mi, fabuła potrafi pochłonąć i zachęcić do wykonywania kolejnych misji. Tych w kampanii jest od 17 do 19, w zależności od wybranej ścieżki. Na ich przestrzeni przemierzymy aż trzy kontynenty, które odzwierciedlają dobrze nam znane kultury – europejską, arabską oraz azjatycką. I takie też są trzy główne nacje dostępne w grze. Każda z nich charakteryzuje się odmiennymi jednostkami, technologiami, a nawet sposobem pozyskiwania surowców (drewno, złoto, kamienie oraz żywność). Oczywiście w ramach kampanii obejmowaliśmy kontrolę nad wszystkimi nacjami, choć natywnie nasi bohaterowie pochodzili z kręgu europejskiego.
Na polu bitwy duże znaczenie miała również magia. Dzięki niej mogliśmy przyzywać potężne istoty czy chociażby rzucać zaklęcia na naszych przeciwników. Oczywiście magowie byli rekrutowani w osobnym budynku, niż żołdacy czy jazda konna. Duża różnorodność była tu kluczem do sukcesu – dzięki ogromnej ilości jednostek i często zmieniającym się lokacjom (tereny europejskie, pustynie arabskie, azjatyckie zimy itp.) gracz po prostu nie odczuwał znużenia.
Już nie wspominając, że każda potyczka była niezwykle wymagająca. Chwila nieuwagi i misję należało rozpoczynać od początku. Nie było taryfy ulgowej, nawet na najniższym poziomie trudności. Liczyły się również umiejętności mikro i marko zarządzania, bez których użytkownik po prostu nie był w stanie kontrolować przebiegu bitwy, jednocześnie dbając o zaopatrzenie i rozwój siedziby głównej.
No i trzeba przyznać, że na swojej drodze spotykaliśmy całkiem sporo charyzmatycznych postaci, które od razu albo kochaliśmy, albo nienawidziliśmy. Niektórzy z nich towarzyszyli nam wyłącznie przez jedną misję, inni przyłączali się do nas na zawsze. Działo się całkiem sporo.
A do tego w Tzarze nie zabrakło również rozgrywek za pośrednictwem sieci LAN. Pamiętam jak dziś nerdowskie LAN-party, podczas których toczyły się zażarte boje o dominację. A wbrew pozorom, nie było to takie łatwe.
O Tzarze można by jeszcze napisać całkiem sporo, jednak nie taki jest cel tego artykułu. Myślę, że na podstawie powyższych informacji załapaliście poniekąd, na czym ta gra polegała. To takie Age of Empires czy WarCraft w znacznie bardziej mrocznej atmosferze. Klasyczna strategia czasu rzeczywistego, którą po prostu wypada znać.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler