Zarobki w grach free-to-play oraz przyszłość branży według Bena Cousinsa

Rynek gier free-to-play bardzo prężnie się rozwija, a zatem firmy analityczne coraz częściej się nim interesują.

@ 11.04.2014, 13:59
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!
pc, ps3, xbox 360, ps4, xbox one, free 2 play

Zarobki w grach free-to-play oraz przyszłość branży według Bena Cousinsa

Rynek gier free-to-play bardzo prężnie się rozwija, a zatem firmy analityczne coraz częściej się nim interesują. Dwie z nich przygotowały nawet raporty, w których sprawdzono kto, co, jak i dlaczego... skupiając się jednak na finansowej stronie tegoż modelu biznesowego. Wnioski? Giganci potrafią zarobić całkiem nieźle i to pomimo tego że naprawdę mały procent graczy rzeczywiście wydaje kasę na swoje hobby.

Pierwszy raport, o którym mowa pochodzi od firmy Swrve. Jej analitycy wybadali m.in. że tylko 2.2% użytkowników skłonnych jest wydawać pieniądze w grach free-to-play. Co ciekawsze 46% przychodów zapewnia grupka stanowiąca zaledwie 0.22%, czyli bardzo mało. Największy problem twórców to, według badaczy, wciągnięcie grającego na dłużej. Dwóch na trzech szarpiących (2/3) rezygnuje po jednym dniu grania. Ci, którzy pozostają najczęściej decydują się wydawać pieniądze w ciągu pierwszy 7 dni od rozpoczęcia zabawy, później odsetek kupujących wyraźnie spada, niemniej jednak Ci najwierniejsi, najdłużej grający, szastają kasą najbardziej. Zestawienie przygotowano na podstawie 30 gier, badając 10 milionów nowych graczy w przedziale czasowym 90 dni - można zatem przypuszczać, że jest ono całkiem sensowne.

Drugi raport, o którym chciałbym napisać sporządziła firma SuperData. Zajęła się ona sprawdzeniem przychodów przypadających na jednego płacącego gracza (współczynnik określany skrótem ARPU). Z przeprowadzonego badania wynika, że najwięcej wydają osoby spędzające swoje wolne chwile przy World of Tanks ($4.51). Na drugim miejscu jest Team Fortress 2 ($4.36), natomiast stawkę 10 najpopularniejszych projektów zamyka League of Legends, w którym średnia wśród wydających to $1.32.

Zarobki w grach free-to-play oraz przyszłość branży według Bena Cousinsa
Pełne zestawienie wygląda następująco:

1. World of Tanks - $4.51;
2. Team Fortress 2 - $4.36;
3. Guild Wars 2 - $3.88;
4. War Thunder - $3.26;
5. Planetside 2 - $2.86;
6. Combat Arms 2 - $2.81;
7. Crossfire - $1.58;
8. DOTA 2 - $1.54;
9. Heroes of Newerth - $1.48;
10. League of Legends - $1.32.

"Gry, które odnoszą sukces dobrze wpasowują się w specyficzne rynki. To związane jest ze wszystkim, począwszy od lokalnych serwerów zmniejszających opóźnienie, przez specyficzne metody płatności, dopasowane do danego kraju, po wsparcie klienta".

"Koszt pojedynczej instalacji w przypadku gier free-to-play od jakiegoś czasu nieustannie rośnie, bo rynek zaczął dojrzewać. W zeszłym miesiącu koszt jednej instalacji gry MMO w USA wyniósł około $8. Posiadanie przejrzystej wiedzy o kosztach marketingu pozwala budować bazę użytkowników bardziej efektywnie".


Pełen raport znajdziecie w tym miejscu.

Zarobki w grach free-to-play oraz przyszłość branży według Bena Cousinsa
Na koniec chciałbym jeszcze poruszyć jeden temat. Otóż wśród graczy/wydawców/deweloperów jest ponoć dziwne przekonanie, że gry free-to-play są słabsze od tych, za które musimy płacić. Nie jest to oczywiście prawdą. Bo nie można generalizować. Zarówno wśród wydań klasycznych, jak i free-to-play, zdarzają się całkowite niewypały. Warto jednak dać grom "darmowym" szansę, szczególnie że nie trzeba za nie płacić. Testować można je bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów.

Jeden z deweloperów (weteran branży), niejaki Ben Cousins postanowił dorzucić swoje trzy grosze do tego, co obecnie obserwuje się na rynku. W jego opinii obiekcje w stronę modelu free-to-play wynikają ze "snobizmu" oraz tego, że "stara gwardia się boi".

"Ataki i krytyka modelu free-to-play jest bardzo często nieuczciwa i selektywna, sprawia też, że tradycyjny i wątpliwy styl prowadzenia interesów nie podlega dyskusji" - powiedział Cousins w rozmowie z ekipą Polygon.

"To jest snobizm; dowód tego, że stara gwardia boi się kierunku, w którym zmierza branża".

Skąd ten strach? Najpewniej z tego powodu, że gry free-to-play nie wymagają inwestycji. Jak podkreśla Cousins, ponad 70% graczy spędzających swój wolny czas w Candy Crush nie wydało ani grosza, a po zainwestowaniu kilkudziesięciu "dolców" w grę klasyczną, nie sposób odzyskać kasy, jeśli okaże się ona, pisząc kolokwialnie, crapem.

Ben Cousins:Niegdysiejszy szef oddziału free to play w Electronic Arts, później zatrudniony w Ngmoco, następnie w DeNA, by finalnie dołączyć do firmy Scattered Entertainment, odpowiedzialnej za The Drowning.
"Widziałem świetne trailery okropnych gier, a odzyskanie pieniędzy w tradycyjnych grach jest w zasadzie niemożliwe. To właśnie w tych grach ludzie są kuszeni i zwodzeni. Wydawcy często wstrzymują publikacje recenzji, do momentu aż gra zostanie wydana; wydawcy często próbują sprzedawać swoje tytuły nim w sieci pojawią się kiepskie recenzje. Wydawcy często zachęcają kupujących dodatkową, ekskluzywną zawartością w przypadku składania pre-orderów. Cyfrowe kopie się nie wyprzedadzą, ale chodzi o to, aby dostać pieniądze graczy, nim niezależne recenzje trafią do sieci. Gracz jest kuszony do wydania pieniędzy nim gra będzie miała swoją premierę, w zamian za zaufanie dostaje 'unikatowe' albo 'ekskluzywne' przedmioty".

Zarobki w grach free-to-play oraz przyszłość branży według Bena Cousinsa
"Gry free-to-play unikają takiej taktyki. Możesz wypróbować grę i zainwestować więcej czasu lub pieniądze, jeśli podoba Ci się rozgrywka. Tradycyjne gry nie dają Ci tego luksusu".

Być może dlatego rynek "darmowych" gier rozwija się tak prężnie? Cousins stwierdza nawet, że model ten jest obecnie największym i najbardziej postępującym.

"Free-to-play jest obecnie największym modelem biznesowym w branży gier, przynajmniej jeśli chodzi o udziały, a w ciągu kilku lat będzie także największym jeśli chodzi o zyski".

Skąd te wnioski? Rozmówca kontynuuje.

"Gdy coś jest nowego, gdy nie jest nastawione na Ciebie, gdy jest tworzone przez dziwnych ludzi w dziwnych miejscach, kiedy łamie normy i kiedy staje się popularne, to jest to przerażające dla wszystkich".

"Czas przeważnie pokazuje, że nie ma w tym zagrożenia. Tak było z telefonami, maszynami grającymi, rock 'n' rollem i wieloma innymi przykładami. Obawiamy się tego, czego nie znamy i to właśnie dotyczy branży, która nie chce zauważyć w jakim kierunku zmierza".

Czy rzeczywiście branża zmierza w kierunku free-to-play? Czy wydaje Wam się, że tradycyjny model biznesowy odejdzie w niepamięć? Czy może po prostu Cousins także boi się o własny "tyłek" dlatego chwali co jego, a narzeka na to, co innych? Jak myślicie? Dajcie znać w komentarzach poniżej. Napiszcie też co myślicie o raportach, o których pisałem powyżej.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFox46   @   15:59, 11.04.2014
To jest oczywiście TOP 10 najlepszych, aaa ile jest tych innych gierek ?? całe masy które wyszły a jakoś nie są popularne.