UP: W oryginał z C64 nie miałem okazji grać, ale Twisted Dreams uwielbiam, mimo iż wielokrotnie dało mi w kość. Do ostatniego bossa podchodziłem ponad 80 razy, ale w końcu go pokonałem. Determinacja i cierpliwość (oraz oczywiście trochę umiejętności) to klucz do przejścia tej platformówki. Osobiście cieszę się, że nie Twisted Dreams nie płaszczy się przed graczem, jak większość współczesnych produkcji. Kto będzie rzeczywiście chciał, ukończy tytuł.