Jedynkę przeszedłem niby za dzieciaka, ale przy pomocy trainera, więc się nie liczy - a teraz, dzięki obecności wersji Uplay na coverze CD-A, udało mi się zrehabilitować. Niby mogłem zrobić to już dawno, bo mam polską wersję ze starej Kolekcji Klasyki, ale ta nie chce się uruchomić na systemach nowszych, niż XP i nie pozwala zainstalować patcha ze strony Cenegi. Ot, uroki "wstecznej kompatybilności" na PC. ;)
Może to i lepiej, bo dzięki temu zagrałem w oryginale, po angielsku. Rozumiem jednak decyzję Cenegi o dubbingu - gra, podobnie jak pierwsze Assassin's Creed, nie obsługuje napisów, więc to był jedyny sposób na polonizację.
Generalnie mechanika gry trzyma się bardzo mocno pomimo upływu lat - wciąż jest trudno, wciąż jest masa swobody i kombinowania. Poziom trudności podniesiono jednak nieco sztucznie checkpointami,choć z poziomu konsoli działa quick save i quick load. Pamiętam, jaki to był szok lata temu dla pecetowego gracza... Uderza jednak poziom głupoty - fabuła i postaci to tylko żenujące dosyć tło dla wycieczki po ówcześnie zapierającym dech w piersiach archipelagu. Szkoda tylko, że w późniejszej fazie gry pojawiają się mutanty - to zdecydowanie ta słabsza część.
Swoją drogą dowiedziałem się, że ponoć wydane na Xboksa Far Cry: Instincts jest lepsze od pierwowzoru, bo bardziej konsekwentne. Cóż, zobaczymy.