Skyrim czy Mass Effect to dobre gry, ale jako rpg są coraz łatwiejsze. Jest znacznie większy nacisk na akcję, bo gracze sobie nie radzą z meandrami rozwoju postaci itp. Akurat w Skyrimie podoba mi się rozwój, bo jest bardziej "naturalny" tj. ćwiczenie czyni mistrza, ale ogólnie gra jest dla casuali- strzałka nad drzwiami, ludkiem, itp. itd. Gra prowadzi cię za rękę. Świat Fallouta czy Baldura nie był aż tak prosty i tak łaskawy. ME to też bardziej szuter tpp niż rpg. Nowe gry nie są słabe. Można w nie grać z przyjemnością, ale to już nie jest to samo. Dla jednych to plus, dla drugich minus. Nie chcę demonizować dzisiejszych gier, a gloryfikować dawne, ale gra w BG czy Fallouta dawała mi więcej przyjemności, fabuła była ciekawsza i mniej przewidywalna, klimat był głębszy.