O ile mechanizmy walki są przedstawione porządnie i efektownie, o tyle nie można tego nazwać Sacred. W Sacred atutem był wielki otwarty świat z różnymi regionami, najróżniejszymi zbrojami i brońmi i tysiącem różnych pobocznych misji, którymi szło sobie nabijać doświadczenie. Tutaj jest liniowa rozgrywka niczym w Diablo III, tym gorzej, że są to misje bez otwartego świata. Da się w to grać, ale nie jest to pod żadnym warunkiem gra z serii Sacred.