Zapowiada się nie do końca źle, aczkolwiek temat jest przeżarty: żeby zrobić dobrego wampira w tych czasach, trzeba się postarać, bo ile to mamy wampirów, które koegzystują z ludźmi albo żyją jak pączki w maśle na środku Manhattanu? Tracą przez to na ostrości i przestają być władcami nocy. Sam pomysł protagonisty jako wampira z sumieniem jest dobry, ale tylko początkowo, bo w późniejszym okresie nie-życia raczej nie będzie się zastanawiał kogo pogryźć, a kogo nie, bo pragnienie to jedna z niezaspokojonych żądz. A przynajmniej tak czytałam. Ale do rzeczy - mam nadzieję, że nie popsują kolejnego wampira. Jedyne zażalenia do systemu walki - wydaje mi się mało zróżnicowany i nawet z wampirzymi mocami wypada jakoś blado.