Jeśli ktoś otwarcie mówi "ściągnijcie sobie z neta moją twórczość", to jego sprawa - ma do tego pełne prawo i nie sposób go za piętnować. Gorzej, jeśli faktycznym właścicielem praw majątkowych jest inny podmiot. Tutaj Devolver dał przyklask jego słowom, ale to nie znaczy, że nagle zapanuje anarchia i tak naprawdę każdy chce oddać wszystkim za darmo efekt swojej pracy. O niezależnych artystach nie ma nawet co wspominać, bo dla nich każdy sposób na zaistnienie jest dobry - gdyby ich praca wiązała się z dobrymi zarobkami, mało kto zdecydowałby się na podobny krok.
Sam jestem przeciwnikiem libertariańskich poglądów w tej kwestii. Własność intelektualna to nadal własność i tej sytuacji nie zmienia fakt, że kradnie się kopię, a nie oryginalny egzemplarz. Produkt został skonsumowany i koniec.
I na koniec po raz kolejny brawo dla australijskich władz. Jeszcze trochę i będą biegać po antypodach razem z kangurami.