Zapowiedź gry Silent Hill: Downpour (PS3)
Lokacje mają być dopieszczone do maksimum możliwości, a mowa tutaj zarówno o drobnych detalach, jak i odpowiednim ich zróżnicowaniu. Odwiedzimy mroczny, spowity mgłą i licznymi tajemnicami las, trafimy nad ciemne i głębokie jezioro w nim umieszczone. W trakcie wędrówki do Silent Hill znajdziemy opuszczone i dawno porzucone budynki, jak zapomniana przez ludzkość stara stacja benzynowa, na której być może znajdziemy kilka przydatnych do przetrwania przedmiotów. Tytułowe miasteczko będzie niemniej mistyczne, a jednocześnie wzbudzające w graczu poczucie niepewności połączonej ze strachem. Jak twierdzą ludzie z Vatra Games, Downpour nastawiony jest właśnie na straszenie, co poprzednim, naszpikowanym akcją odsłonom niekoniecznie się udawało. Już sam bohater, a raczej jego szwankująca psychika i zwidy, jakie pojawiają mu się przed oczami, powinny w znaczącym stopniu budować poczucie grozy. Do tego dochodzą klasyczne i sprawdzone „straszaki”, jak trzaskające drzwi, podskakujące na wietrze żaluzje czy pojawiające się znikąd przebłyski światła. Jest też deszcz, bardzo ulewny, towarzyszący nam przez znaczną część rozgrywki. Chyba nie muszę nikomu wmawiać, że jego charakterystyczny szum wcale nie poprawi nastroju Pendletona, ani naszego, przed telewizorami?
Ciekawie potraktowano sposób prowadzenia rozgrywki. Nasz ex-więzień nie ma wcale zamiaru strugać bohatera, w efekcie czego najbardziej logicznym rozwiązaniem w przypadku napotkania zjawy czy innej kreatury będzie ucieczka. Twórcy nie mają jednak zamiaru ograniczać nas wyłącznie do błyskawicznego ulatniania się czy chowania się w szafach, jak to miało miejsce w Shattered Memories, ale pozwolą skorzystać z broni, najczęściej bardzo prowizorycznej. Chwycimy więc leżącą na ulicy rurę czy kawałek deski i ruszymy do walki z zagrażającym nam przeciwnikiem. Nie będzie można go jednak zabić, a jedynie okaleczyć i obezwładnić na jakiś czas. Studio pokusiło się o szczyptę realizmu – takie znalezione w potrzebie narzędzia dość szybko ulegną zniszczeniu, zmuszając nas do szybkiego poszukania innej deski ratunku. Momentami będziemy mogli skorzystać ze znalezionej spluwy, ale jej użytek trzeba będzie ograniczać do minimum, z uwagi na deficyt amunicji. Przydatnym gadżetem jest latarka, do rozjaśnienia mroków Cichego Wzgórza, a po drodze znajdziemy poukrywane apteczki, które posłużą do regeneracji utraconego podczas konfrontacji zdrowia. Nie wiemy natomiast wiele o charakterystycznych dla cyklu zagadkach, choć nie wydaje mi się, by twórcy mieli zamiar z nich zrezygnować. Kolejną z niewiadomych jest system walki, który na przedpremierowych prezentacjach wyglądał dość sztywno i nieporęcznie, jak zresztą cała animacja Pendletona. Liczę jednak, że w finalnej wersji produktu zostanie to doszlifowane.
Ponadto gra może rozczarować osoby oczekujące więcej niż przyzwoitej oprawy wizualnej. O ile kwestia dźwięku nie powinna budzić większych zastrzeżeń – za soundtrack odpowiada Daniel Licht, producent ścieżki dźwiękowej do serialu Dexter – o tyle grafika wydaje się być nieco niedzisiejsza, a na pewno odstająca od najładniejszych tytułów ostatnich kilkunastu miesięcy, czy nawet kilku lat. Pozostaje mieć nadzieję, iż twórcy wynagrodzą nam to efektownie zaprojektowanymi lokacjami i wciągającym gameplayem. Z innych kwestii technicznych pozytywne wrażenie może wywołać praca kamery. Ma ona "żyć swoim życiem", pod czym twórcy rozumieją skakanie, wirowanie czy zmianę perspektywy, co ma budować w graczu napięcie.
Na koniec postawię standardowe pytanie – czy Silent Hill: Downpour ma szanse wybić się ponad przeciętność i wynieść serię z dołka, do którego wpadła już jakiś czas temu i mimo kilku prób nie jest w stanie do końca z niego wyjść? Moim zdaniem – tak. Jeżeli tylko Czesi z Vatra Games dotrzymają swoich obietnic, a więc zaoferują nam horror z prawdziwego zdarzenia, wliczając w to dopracowany i miodny gameplay, to myślę, że możemy otrzymać jeden z najlepszych „straszaków” ostatnich kilku lat, a być może też jedną z najlepszych części tej kultowej już serii.
Silent Hill: Downpour stanowi wielką niewiadomą i póki co ciężko wróżyć jej zarówno sukces, jak i porażkę. Na pewno dzieło Vatra Games rokuje nadzieję na udaną grę, a to już jeden z powodów, by zaznaczyć datę premiery w kalendarzu i wyczekiwać pierwszych recenzji. Wtedy dowiemy się, na ile decyzja Konami o powierzeniu kolejnej odsłony serii nowemu studiu była słuszna.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler