Alone in the Dark V: Near Death Investigation (XBOX 360)

ObserwujMam (25)Gram (7)Ukończone (2)Kupię (7)

Alone in the Dark V: Near Death Investigation (XBOX 360) - recenzja gry


@ 22.06.2008, 00:00
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!



Po przejściu rozdziału, który ma miejsce w rozsypującym się budynku, trafiamy za kierownicę samochodu. W tym momencie ujawnia się pierwsze nieprzemyślane posunięcie ze strony deweloperów. Otóż, przy pomocy dziwnie zachowującego się pojazdu jesteśmy zmuszeni uciekać przed wpadającymi w otchłań kawałkami asfaltu. Walory wizualne całej sceny nie pozostawiają wiele do życzenia, natomiast sama jej realizacja potrafi podnieść ciśnienie krwi. Wystarczy bowiem, że utkniemy gdzieś na kilka sekund, a wpadamy do powstającej za nami rozpadliny. W tym momencie gra rzuca nas do początku całej sekwencji i jesteśmy zmuszeni wykonywać ją od nowa. W założeniu autorów, przejazd musi być po prostu perfekcyjny, niestety zbyt wiele elementów jest czysto przypadkowych. Szczęście odgrywa bardzo dużą rolę, a ciągłe pogrążanie się w przepaści raczej nie wpływa pozytywnie na nasze samopoczucie. Sekwencja trwa mniej więcej 3 minuty i po niej lądujemy w centrum całego zamieszania, czyli w Central Parku. To tam stoczymy najważniejsze boje o przetrwanie i spędzimy większość czasu.

Jeśli chodzi o te boje, Alone In The Dark jest z założenia grą należącą do gatunku Survival Horror. Naszymi przeciwnikami nie są więc normalni ludzie, lecz zmutowane ich wersje oraz kilka nietypowo wyglądających stworzeń. W bestiariuszu znajdziecie coś w formie latającej pijawki, dużego pająka, morderczy, ciemno zabarwiony fluid; tajemniczą istotę wywołującą pęknięcia w ziemi oraz różne wariacje tego co wymieniłem. Walka z kreaturami przypominającymi owady nie jest szczególnie wymagająca, najwięcej problemów przysparzają bowiem zmutowani homo sapiens. Poruszają się oni bardzo szybko, są niewrażliwi na każdy rodzaj broni, a jedynym sposobem na ich wyeliminowanie jest użycie ognia. Tylko spaleni nie powstają by kontynuować walkę. Nawet kilka magazynków z pistoletu nie powoduje u nich większych obrażeń. Kolesie tracą na chwilę przytomność, a następnie wstają i zaczynają pogoń za swym oprawcą – w tej roli gracz!

Alone in the Dark V: Near Death Investigation (XBOX 360)

Okazyjnie trafiamy także na bardziej wymagającego stwora, będącego czymś w rodzaju bossa. Niestety sposób walki z każdym z nich jest raczej taki sam, a co za tym idzie nie stanowią oni zbyt dużego wyzwania. W ich przypadku bardzo uwydatniają się problemy ze sterowaniem, które bez wątpienia nie zostało przygotowane do szybkich segmentów zręcznościowych. Nie pomaga tutaj nawet możliwość przełączania widoku pomiędzy kamerą zawieszoną za plecami naszego herosa oraz tą z jego oczu. Gwoli ścisłości wyjaśnię, że największy problem sprawia brak opcji dowolnego obracania kamery oraz poruszania się na boki (tzw. strafe). Lewa gałka kontrolera powoduje skręcanie, prawa natomiast delikatnie wychyla ustawienie obiektywu. Ograniczenie wprowadzono zapewne celowo, aby budować w ten sposób klimat i obciążać umysł gracza dodatkowymi nerwami. Niestety zamiast ciarek na plecach, pojawia się przekrwione spojrzenie oraz pytanie… Dlaczego Edward Carnby to taka sierota…? Czas reakcji niemowlęcia, zanim się rozpędzi mija 10 sekund, a otwieranie drzwi wymaga perfekcyjnego wręcz ustawienia jego osoby przed klamką. Nie wiem po co te specjalne i toporne zarazem utrudnienia, przecież sensowniej byłoby ograniczyć ilość amunicji, lub rzucić w naszą stronę większą ilością przeciwników. Tym bardziej, że ich sztuczna inteligencja (przynajmniej tych człekokształtnych) stoi na bardzo przyzwoitym poziomie.


Screeny z Alone in the Dark V: Near Death Investigation (XBOX 360)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosmenelaos82   @   20:45, 18.01.2010
całkiem fajna - grafika i klimat na 9 reszta ? 7 warto choć trochę w nią poklepać bo warto