Poza tradycyjnym bieganiem i strzelaniem, pojawiają się sekwencje wykorzystujące - wcześniej przeze mnie wspomniany - pojazd Hammerhead (zarówno jako środek transportu, jak i narzędzie do ostrzeliwania), które mają nieco platformówkowy charakter - poduszkowiec przeskakuje z jednej płynącej po lawie skały na drugą, od czasu do czasu trzeba też włączyć wentylator, który pozwoli unieść stateczek wyżej. O ile poruszanie się po planecie zrealizowane jest przyzwoicie, o tyle walka pokazuje słaby projekt tegoż pojazdu.
MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA
Na plus zaliczyć można za to prezencję poszczególnych poziomów, oferowanych przez dodatek. Nowa planeta wręcz zachwyca. Jest na czym „zawiesić” oko. Każda ze stacji, które odwiedzimy ma swój niepowtarzalny, wyjątkowy (czasami również niepokojący) klimat, dzięki czemu oferują odmienne doznania wzrokowe. Kiedy podczas jednej z misji przemierzałem ciemne korytarze zapełnione dezaktywowanymi obcymi, w myślach wyobrażałem sobie jak któryś z nich porusza się, wymierzając do mnie z broni. Nieco później moja wizja niestety się ziściła, ale nie w momencie, którego można byłoby się spodziewać.
Pomimo wielu zalet, Overlord jest nieco za krótki. Jego przejście zajęło mi ok. 2 godzin. Co jest niewątpliwie skromnym rezultatem i można by oczekiwać więcej, mimo że zabawa jest wystarczająco zróżnicowana i na tyle intensywna, by utrzymywać naszą uwagę od początku do końca; a jednocześnie tak „stężona”, aby po jej ukończeniu pozostawał pewien niedosyt.
KRÓTKIE, ALE INTENSYWNE PRZEŻYCIE
Jeśli zaś chodzi o wybór między jednym złem a drugim ,to jest ono mocno zarysowane w tym DLC, w przeciwieństwie do głównej kampanii w Mass Effect 2 gdzie kwestia moralności była poniekąd na uboczu. Pozytywną niespodzianką są również elementy humorystyczne, kształtujące Sheparda na nieco wyrachowanego, cwanego i zaprawionego w boju dowódcę.
Niezależnie od sposobu klasyfikacji, wszystko w tej grze jest tak ekscytujące, że nie masz ochoty na nic innego. Jako prawdziwy fan serii Mass Effect z dumą stwierdzam, że Overlord to próba powrotu do sprawdzonej formy, a nie przeróbka podstawowej struktury gry. I, co najważniejsze, to działa!
Genialna |
Grafika: Wykorzystany w Overlord silnik graficzny nie zestarzał się ani trochę, dzięki czemu grafika prezentuje się wyśmienicie. A wszystko to okraszone jest pięknymi widokami, które zapierają dech w piersiach. |
Świetny |
Dźwięk: Muzyka i efekty specjalne zrealizowane są perfekcyjnie, w iście kosmicznym stylu, co jeszcze bardziej podkreśla to, co aktualnie dzieje się na ekranie, potęgując tym samym wrażenia płynące z rozgrywki. |
Genialna |
Grywalność: Najlepsze - jak do tej pory - DLC do ME 2, choć nie pozbawione drobnych błędów i niedociągnięć, ale rekompensuje to olbrzymimi pokładami grywalności. |
Świetne |
Pomysł i założenia: Początkowo zaczynałem uznawać wizję DLC stworzoną przez BioWare za niewypał, ale dopiero po ukończeniu dodatku zdałem sobie sprawę, jak bardzo się myliłem. |
Genialna |
Interakcja i fizyka: Interakcja stoi na bardzo wysokim poziomie - bez problemu możemy skryć się za osłoną przed okiem i bronią wroga, a przedmioty możemy w dość prosty i łatwy sposób zaznaczać, aby je można było później użyć np. do obrony bądź ataku. |
Słowo na koniec: Chociaż wszystko zajęło mi jedno, krótkie popopłudnie, to Overlord jest i tak jednym z moich ulubionych zestawów misji do Mass Effect 2. |
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler