W sytuacji kryzysowej, gdy ekran zmieni swój kolor na czerwony warto skorzystać ze stanu furii, w który może wpaść nasz zakochany człekokształtny. Staje się on wówczas odporniejszy na ciosy, a zadawane przez niego obrażenia są znacznie większe. Podczas walki w furii ekran staję się żółtawy, a każde uderzenie potęgują spektakularny błysk, oraz efektowne ustawienie kamery, która przez cały czas wędruje by ukazać nam akcję z jak najlepszej perspektywy.



Ciekawie rozwiązano energię obu kontrolowanych przez nas postaci. Otóż na wyspie nie ma żadnych apteczek ani bandaży. Kiedy Jack lub Kong otrzymują obrażenia, ekran powoli zaczyna zmieniać swój kolor na czerwony. Z początku są to tylko delikatne błyski czerwonego koloru, z czasem jednak cały ekran zalewa się krwią, a nasi bohaterowie ledwo trzymają równowagę. Brak ikonek informujących o poziomie energii, oraz ilości amunicji poprawia zabawę, i sprawia że bardziej identyfikujemy się z akcją. Aby dowiedzieć się ile posiadamy jeszcze magazynków do pukawek, naciskamy odpowiedni przycisk, a Jack składa raport.

Podczas gry obiema postaciami przemierzymy dość duży teren wyspy. Zabawę rozpoczynamy na wybrzeżu, by następnie powoli zmierzać w stronę centrum wyspy. Początkowe plany rozbitków zakładają, że znajdą jakieś wysoko położone, płaskie miejsce, na którym bez problemu wyląduje samolot ratunkowy. Niestety rzeczywistość weryfikuje ich założenia, i muszą ruszyć na ratunek Ann, która zostaje porwana przez Konga. Aby odnaleźć ogromną małpę zapuszczają się na sam szczyt potężnej góry, w której goryl ulokował swój dom. Po dotarciu na szczyt i uratowaniu niewiasty czeka nas ucieczka przed kochankiem, i ostatecznie pojmanie wielkoluda i przewiezienie go do centrum Nowego Jorku. Tam sytuacja lekko wymyka się z pod kontroli, a my zamieniamy lokacje w dżungli na betonowe ulice oraz ogromne drapacze chmur. Level w cywilizowanym świecie robi mniejsze wrażenie niż poziomy rozgrywane w dżungli, jest jednak miłą odskocznią.



Grafika w grze jest bardzo dobra, choć muszę przyznać że nierówna. W niektórych miejscach ma się ochotę po prostu stać i gapić w obraz, w innych natomiast jest raczej średnio. Najbardziej po oczach dają tekstury nałożone na otaczający nas teren. Niestety ich jakość jest bardzo niska, przez co będąc np. w jaskini możemy stracić orientację. Inne elementy dżungli przygotowano już znacznie lepiej. Drzewa, zwisające liany oraz gęstwina roślinności są wykonane bardzo dobrze. Animacja oraz wygląd postaci również nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. Najlepsze wrażenie wywarła na mnie postać King Konga oraz modele dinozaurów. Ich realizacja jest tak naturalna i szczegółowa, że autorzy zasługują na pochwałę.

Gratulacje należą się również dźwiękowcom, którzy zadbali o to, by udźwiękowienie przemawiało całkowicie do naszych zmysłów… i naprawdę im się to udało. Dźwięk oraz muzyka w grze są po prostu wspaniałe. Głosy pod postaciami podłożone idealnie; szmery, trzaski, ryki, oraz inne efekty otoczenia brzmią jak prawdziwe, a zmieniająca się zależnie od sytuacji muzyka podnosi lub obniża skutecznie adrenalinę w krwi gracza. Ubisoft po raz kolejny pokazał, że jeśli chodzi o tworzenie gier, to są w tym prawdziwymi specami.



Peter Jackson’s King Kong: The Official Game Of The Movie jest grą pełną akcji, która jednak rozwija się dość wolno. Jeśli na początku zabawy uznasz że jest nudno, poczekaj jeszcze chwilę a przekonasz się, że gra porwie Cię na całego i nie będziesz mógł od niej odejść. Tak właśnie stało się w moim przypadku, i muszę przyznać że już dawno żadna gra, nie wciągnęła mnie tak bardzo jak nowy produkt Ubisoft !