Dla każdego żołnierza niezmiernie ważnym czynnikiem jest jego doświadczenie. Im dłużej uczestniczy on w walkach, tym większe doświadczenie posiada. Gdy osiągnie ono wcześniej określoną ilość, jednostka przeskakuje na kolejny poziom. W momencie przejścia podnoszą się współczynniki życiowe naszego żołnierza. Jednostki doświadczone strzelają lepiej, szybciej się poruszają, bardziej efektywnie wykorzystują punkty ruchu itd.
Aby stworzyć z naszej garstki zawadiaków, regularną armię warto rozwijać ich umiejętności i zakupić im porządny sprzęt.



Poziom trudności gry jest bardzo wysoki. O zwycięstwie pojedynku plutonów nie jednokrotnie zdecydować może jedna kula, lub jeden niecelny strzał. Strategię ataku należy przygotowywać w taki sposób aby wróg stracił możliwie jak największą ilość żołnierzy, a my wręcz odwrotnie… czyli jak najmniej. Nie ma się co łudzić, że uda nam się choć jedną bitwę wygrać bez nawet draśnięcia… Ofiary w oddziałach będą zawsze, a od naszej rozwagi podczas planowania zależeć będzie ich ilość. Aby delikatnie ułatwić przejście gry, i obniżyć poziom irytacji, Shadow Vault pozwala na zapisywanie stanu gry w dowolnym momencie.

Oprawa Shadow Vault jest bardzo mizerna. Z każdej strony widać inspirację autorów słynną grą Fallout. Od pierwszego włączenia gry, i ujrzenia menu głównego w głowie krąży myśl: ja to już gdzieś widziałem. Zapytacie co w tym złego, przecież Fallout to świetna gra… To, że Fallout był i jest świetną grą nie ulega wątpliwości, ale nikt nie twierdził, że jest on świetny z powodu oprawy, gdyż nawet jak na tamte czasy była ona bardzo słaba. Shadow Vault to bardzo mizernie i nieczytelnie narysowane krajobrazy, słaba animacja postaci oraz bardzo mała ich różnorodność. Dźwięki podobnie jak grafika prezentują się bardzo słabo…

Jak widać po powyższej recenzji, gra ma wiele zalet, lecz posiada również mnóstwo denerwujących wad. A szkoda ponieważ potencjał tego produktu był bardzo duży, nie został on jednak wykorzystany nawet w 50 procentach!